Jak zwykle wstęp! Nie będę owijał w bawełnę, dopiero wstałem i nie mam pomysłu bez odpowiednio dużego kubka z kawą ;) Przed wami kolejny, już 106 odcinek DualShock Podcast a wraz z nim ukryta historia o batogu oraz nachajce! W podcaście pojawią się tematy: Resident Evil 6, Sleeping Dogs, Spec Ops: The Line a na sam koniec Mass Effect 3 i Extended Cut. Dodatkowo poruszymy kontrowersyjny temat, który kilka dni temu tąpnął światem internetowym ;)
A oto i obiecany bonusowy obrazek:
Przechodząc do konkretów, przed wami tematy dzisiejszego nagrania:
Resident Evil 6 – my wciąż czekamy! (odin czeka) – 0:49
Kolejna perła w piachu czyli Sleeping Dogs – 5:32
Co popularność z ludźmi robi czyli historia TotalBiscuit – 11:55
odińska recenzja Spec Ops: The Line – 23:37
Blady o Mass Effect 3: Extended Cut + dyskusja z odinem o wartości tego dodatku – 30:35
Zakończenie + outtake – 54:30
Mały błąd w tytule. Nie 105 tylko 106.
poprawione :)
No bo ten kubek z kawą ;(
Kurde kolejny DSP na tapecie, a ja jeszcze nawet nie znalazłem czasu na zeszłotygodniowy :(
Wakacje to ciężki okres w życiu świeżo upieczonego magazyniera :D
RE6- taaak, już wierzę w horrorowe sceny z Leonem Kennedym… i w sumie tyle na temat
Sleeping Dogs- dawno daaawno temu grałem w jakiego True Crime’a. Nie pamiętam który to był. Brzmi póki co przyzwoicie, zobaczymy czy da radę
TotalBiscuit- no, też mi się od razu ze Spoonym skojarzył, głównie przez ostatnie wydarzenia, przez które Noah pożegnał się z Chanel Awesome. No zdarza się. Ale rację macie, z czasem każdemu odbija – Nostalgia Critic powinien skończyć na miesiącu Star Treka (ale zobaczymy jak będzie z 4 filmem rocznicowym), Spoony powinien ruszyć tyłek, znaleźć pracę i przestać zalewać Twittera swymi żalami, a Niekryty Krytyk…nie powinien w ogóle był zaczynać. Całe szczęście, że z wami jest wszystko w porządku :)
Spec Ops: The Line- w momencie, w którym z powrotem będę miał wartościowego kompa powinien stanieć, więc będę jak najbardziej zainteresowany, chyba że w przyszłości wydadzą coś lepszego…
Extended Cut- na forum CDA trzasnąłem sporego posta w którym wyrażałem opinię o DLC i nie chce mi się go przepisywać, więc całkowicie zgadzam się z Odinem- EC jest słaby. Jakoś te 5 minut prezentacji w powerpoincie nie ruszyło mnie. I dalej nie mam zielonego pojęcia kto o zdrowych zmysłach może uznać syntezę za najlepsze zakończenie :/
Krótko dość, ale raczej wiadomo z jakiego powodu, wciąż jednak przyjemnie się słuchało.
Zainteresowaliście mnie tym Spec Ops: The Line. A to jest dziwne, bo ja nie grałem w żadne CoDy czy MoDy, ani tego typu wojenne gierki.
Co do Sleeping Dogs. Coś mi w tym nie pasuje. Coś czuję w kościach, że nic ciekawego z tego nie wyjdzie. Niczym tego argumentu nie poprę, po prostu mam takie… psie czucie :).
Mass Effect opuści DS Podsast? Panowie, to koniec pewnej epoki. Którą grę wstawicie w zamian? :)
Poza tym, co wy macie do Critica? To właściwie jedyny „recenzent” którego oglądam regularnie i nic podejrzanego w jego zachowaniu nie widzę :).
Czy prócz Red Dead Redemption ominęła PC jakaś gra sandboxowa? Pytam, bo odin w podcaście wypowiadał się o Sleeping Dogs, jakby to było jakieś objawienie na tej platformie. ;p A w sumie gra podobna do wszystkiego co do tej pory pojawiało się na rynku. Z tego co widziałem do tej pory (a nie za bardzo interesowałem się tą produkcją muszę przyznać, stąd pewnie moja niewiedza) to na razie wyróżnia się całkiem porządnym systemem walki wręcz, w dodatku jest to pierwsza gra od dawna, która nie boi się pokazać potwornie obitej i zalanej krwią mordy przeciwnika. Pomijam już czy mi się to podoba czy nie, ale trzeba przyznać, że w sumie ten ficzer robi wrażenie. ];-> Ciekawe jak ta gra stoi z fabułą, bo skoro jest ten cały system lansu, to pewnie opiera się na starym jak świat schemacie „od zera do milionera zabijającego na końcu największego złego”, ale właściwie w takich grach to raczej nie przeszkadza.
Co do Spec Ops, to pomimo mojego negatywnego nastawienia po bardzo słabym demie, dałbym grze szanse. Ostatnio miałem chęć na jakąś taką strzelankę tpp i myślałem między SO, Binary Domain, a… nowym Ghost Recon (aż sam nie wierzę, że to piszę ;]). Ale poczekam, aż te gry stanieją (pewnie niebawem). Jednak powoli przekonuję się do Spec Opsa właśnie ze względu na zachwalaną w różnych zakątkach internetu fabułę.
Jeszcze przy okazji ME3, co prawda żadnych merytorycznych uwag nie mam, bo serii tak naprawdę nie znam, ale pomijając już tę całą otoczkę i ferment, ktoś w ogóle uważa, że dałoby się tak realnie wykreować zakończenie na miarę tej serii? Czy da się skonstruować taki ending, który uwzględniałby te tysiąc pińćset wyborów dokonanych w trakcie rozgrywki w poprzednich częściach? Gdyby to się udało to chyba byłaby to najlepsza seria gier jaką świat widział i przebijałaby wszystko co do tej pory zostało zrobione. I długo nie ujrzelibyśmy przynajmniej czegoś równie dobrego.
Nigdy nie podejrzewałem, że zakończenie ME3 uzna wszystkie moje wybory z wszystkich części, toteż tego nie oczekiwałem. Jednak, skoro w ME2 zakończenie odzwierciedlało nasze przygotowanie na przestrzeni całej gry, pokazywało cały oddział w akcji, ich specjalizacje, uzbrojenie Normandii i skutki naszych decyzji, to nikt o zdrowych zmysłach nie podejrzewałby, że Bioware zrobi krok wstecz i da zakończenie, w którym całe gromadzenie wojsk z gry nie ma znaczenia, Cerberus robi taki durny zwrot fabularny, że to nie ma absolutnie sensu, a zamiast ostatniego bossa walczymi z falami Banshee na ulicach brudnego „Londynu”.
Co więcej, robiąc ostatnią część trylogii mogli sobie pozwolić na radykalne decyzje – zabiłeś królową w jedynce? Brak Rachnii w trójce. Rada zginęła w jedynce? Nie masz wsparcia nowej. Oddałeś bazę Collectorów TIMowi? Mają teraz mega lepsze uzbrojenie, itp. itd, to się naprawdę samo pisze.
Non, co do Nostalgia Critica – nie dyskutowaliśmy o pracach autorów, a o autorach. Sam z przyjemnością oglądałem recenzję Ultimy nagraną przez Spooniego, ale pozostaje on depresyjnym hipochondrykiem. Nostalgia Critic może dalej bawić, ale Doug pozostaje samozwańczym dyktatorem, egoistą pozbawionym empatii i po prostu człowiekiem, z którym trudno się pracuje – a potwierdzają to wypowiedzi wielu redaktorów jego witryny, dotyczące ich wspólnie kręconych filmików. Ot, woda sodowa potrafi uderzyć do głowy, ale tak naprawdę dotyczy to wielu artystów. Pozostaje kwestia, czy potrafi się oddzielić swoje zdanie o osobie od odbioru jego twórczości. Ze Spoonym mi się to udaje, z Criticiem – nie.
Co więcej, robiąc ostatnią część trylogii mogli sobie pozwolić na radykalne decyzje – zabiłeś królową w jedynce? Brak Rachnii w trójce. Rada zginęła w jedynce? Nie masz wsparcia nowej. Oddałeś bazę Collectorów TIMowi? Mają teraz mega lepsze uzbrojenie, itp. itd,
Teraz wychodzi moja niewiedza na temat tej serii, ale to oznacza, że nawet wybory z poprzednich części nie mają (widocznego) wpływu nie tylko na zakończenie trzeciej części, ale na sam jej przebieg? Akurat w jedynce dotarłem do momentu decyzji ratowania/zabicia królowej tych robali i z kontekstu wywnioskowałem, że jest to wybór wielce znaczący, żeby nie powiedzieć fundamentalny. W końcu decydowałem o losie danej cywilizacji. Ja głupi myślałem nad tą decyzją z 10 minut. ;) Cóż, chyba nie na darmo mówi się w Internecie, że Bioware jest mistrzem kreowania wyborów, które nie mają znaczenia. ;p
Ale tak już czysto teoretycznie pisząc, w poprzednim poście zapytałem o te oczekiwania względem zakończenia serii ME zastanawiając się jednocześnie czy faktycznie studio gamingowe jest w stanie zorganizować takie moce przerobowe i dokonać takiego wysiłku aby zrobić serię, w której decyzje na całej jej przestrzeni decydowałyby o jej zakończeniu. Takie w końcu były zamierzenia Bioware od samego początku i widać, że ta idea ich po prostu przerosła. Tutaj wg mnie nawet nie chodzi o to, że przyszedł jakiś pan z księgowości, który ucinał kolejne koncepty i ograniczał możliwości z wiadomych względów (zachowanie stosunku dochód/koszt na odpowiednim poziomie), ale po prostu takie założenie jest jeszcze niemożliwe do zrealizowania w przypadku gier wysokobudżetowych. Wg mnie niemożliwością jest skonstruowanie świata o potężnym lore, jakim niewątpliwie było uniwersum ME, z takimi ogromnymi możliwościami kreowania przez samego gracza jego własnej fabuły (pisząc w ogromnym uproszczeniu). To taka dygresja już abstrahując od obecnego zakończenia Me3.
teekay, wybory mają wpływ na ME3, ale tylko jeśli wiesz które i na co. Ogólnie największe wybory – dot. rady, milionów gethów, rasy Rachni, reprezentacji ludzkości, technologii Reaperów, wykonania zadań takich jak obalenie Shadowbrokera, powstrzymanie inwazji w Arrival, badanie komunikacji z Gethami nie mają ŻADNEGO widocznego wpływu.
Liczy się tylko to, które postaci żyją, a ogólnie w każdym wyborze wybieraj paragon, bo Bioware krzywda by się stała, gdyby musieli ukarać naiwnych idealistów. Karanie rozsądnych renegatów nikomu nie przeszkadza.
RE4 podobał mi się baaaardzo, ale RE5 nie mogłem znieść… Gry niby takie same, ale piątki nawet nie skończyłem. Jeśli w nowym resi znów będe strzelał do kosmicznego pasożyta, a nie do prawdziwych zombiaków to chyba nawet się nie skuszę.
Sleeping Dogs mnie zaskoczyło, fajna grafa, fajny system walki, gdzieś widziałem obrazki, na których jeden z bohaterów nosi koszulke GSP [Georges Saint Pierre] i jego klasyczną bandanę więc licze też na jakieś MMA w grze. Jedyne czego się boje, to to że poprzednie gry z serii True Crime szybko się nudziły…
Co do Mass Effect to uważam że gra powinna się skończyć na części pierwszej. Nie zawiodłem się na ME3, bo już ME2 zabił dla mnie to universum.
@Swidru piąteczka :) Ja się cieszę, że ktoś rozumie mój punkt widzenia. Przeklej posta tutaj, chętnie przeczytam co napisałeś :)
@teekay wiele gier sandboxowych na PC jest po prostu mocno skrzywdzone przez bardzo prostą historię. To konsole otrzymują najlepsze tytuły i do tej pory coś takiego jak Sleeping Dogs/Watch Dogs na PC było nie do pomyślenia. Serio, takie gry były zwykle exclusivem na konkretną platformę. PCtom brakuje gier takich jak Yakuza czy Shenmue. Naprawdę mnie cieszy, że mamy teraz możliwość zagrać w grę, która czerpie garściami z takiego settingu/gameplayu/storytellingu :)
Mnie te dycyzje nigdy nie dotykały tak jak chciałem aby to robiły. Rachnia była tak czy siak, wsparcie rady można o kant dupy rozbić, zmian w Cerberusie nawet nie zauważyłem. Nie wiem jakim cudem 3 część Mass Effect kosztowała Bioware/EA około 2~3 razy więcej niż wyprodukowanie części drugiej (coroczne zestawienie raportów fiskalnych – można posłuchać na GT.tv, mają od tego program konkretny). Nie widzę tego w *żadnym* miejscu.
I can respect that.
@Odin nic wybitnego nie napisałem. Trochę bez składni, w kilku miejscach pomyliłem się, ale jeśli chcesz to łap
http://forum.cdaction.pl/index.php?showtopic=20974&st=12680
Strona 635 nick Szweider
Świdru, przeczytałem, rozumiem twój punkt widzenia. Nie znaczy to, że się zgadzam, bo większość argumentów wypływa z „chciałem innych zakończeń i nic tego nie zmieni”. Tak, zgadzam się, że synteza jest przerażająca, niehumanitarna itp, ale wiesz co? Mnóstwo osób z bananem na twarzy wybiera te opcje i godzinami debatuje nad jej słusznością na Bioware, snując idealistyczną wizję przyszłości. Inni widząc opcję kontroli mówią AT LAST, zemsta na Reaperach, której oczekiwałem!
Wybory są naprawdę trudne (nawet jeśli ukradzione z Deus Ex), tym bardziej jeśli widzimy ich wpływ na galaktykę, a w każdym wypadku jest on wielki. Może gdyby w EC Crucible odpaliło, Reaperzy spadliby z nieba, Shepard dostał medal i miał dzieci z Liarą to wszyscy byliby szczęśliwi, ale co złego się stało, to się nie odstanie, zakończenia z dzieciakiem były, teraz je ulepszyli na tyle, że jest to jakieś podsumowanie i jest względnie git. Sam na początku, po obejrzeniu 4 filmików, byłem bardzo negatywnie nastawiony względem EC, ba, jechałem na forum po Bioware jak po łysej kobyle. Czas jednak nadaje lepszej perspektywy, pozwala docenić rzeczy za to, jakie są, a nie jakie oczekiwaliśmy, że będą. A EC jest naprawdę udanym „spatchowaniem”, nawet jeśli nadal zostawia wiele niedomówień, bo ogarnąć taki syf, jakim było początkowo zakończenie, to nie lada wyczyn.
W EC Catalyst nie jest taki sam jak kiedyś, bo jego logika świadomie JEST błędna, on sam mówi, jaki los spotkał jego twórców, to jest jasne, że on nie ma racji. Teraz to nie jest omnipotentne nieomylne bóstwo, a wadliwe AI, które działało w ramach swoich błędnych założeń i według ograniczeń. Przypomina mi zakończenie Feeble Files (Flojd), jeśli ktoś wie o czym mówię, to WOW :D
Co do technologii, tego jak działa synteza – od kiedy wszystko interpretujemy wprost? „Skąd się biorą fioletowe obłoki podczas używania zdolności biotycznych?” Z tego samego miejsca, skąd się bierze zielona poświata z oczu, ot, wizualna reprezentacja, bardziej symbol niż faktyczne zielone latarki w oczach (jakże przydatne podczas wyprawy do toalety wieczorem).
PS. Opcja kontroli jest odmienna w zależności od tego, czy jesteśmy renegatem czy nie. Paragon chce otoczyć wszystkich opieką i Space Jesusowym dobrym słowem, a renegat stworzy potężną armię i zatrzyma „bickering of the many”.
Mimo wszystko, ME 3 pozostaje średnim średniakiem :) Dla mnie Mass Effect kończy się w dwójce, zniszczyliśmy Collectorów, zniszczyliśmy przekaźnik Alfa, Reaperzy są uwięzieni w DARK SPACE, all is well.
Spec Ops: The Line – cholernie spodobał mi się klimat i tak naprawdę wciąż nie wiem dlaczego. Grało się przyjemnie, jednak nie byłbym w stanie przejść tej gry „na raz”, bo jedna godzinka dziennie z tą produkcją to i tak za dużo.
odin, już drugi raz przekręciłeś moje słowa które napisałem na shoucie – Cytuję: „Wiem że można ale lubię przechodzić od początku bo jest wyzwanie na ostatnim poziomie trudności, ale to głównie przez to że skrypty są tak rozmieszczone a nie że AI jest inteligentne no i lubię patrzeć na krajobrazy w Dubaju.”
To co… do trzech razy sztuka, odin? :P
Co do popularności niektórych gwiazdek youtubowych to ja przytoczę taką sytuację z polską wschodzącą gwiazdą internetu; a może już zachodzącą… Nie wiem czy ktoś z was kojarzy Roja, taki gość który wybił się dzięki pomocy Rocka z gry-online i sprawa wygląda w ten sposób że, niedawno zaczął dissować na swoim kanale innych użytkowników którzy wybili się nagrywając filmiki z minecrafta, lola między innymi Jjaya (nie wiem czy ktoś go kojarzy) porównując ich do gówna w ściekach kanalizacyjnych a wszędzie głosi hasełka typu – „Gry łączą, nie dzielą”. Zabawne jest to że wielu ludzi popiera takie zachowanie i jest w stanie zaciekle bronić swojego idola a sam autor filmiku pisze mniej więcej że trzeba dissy brać z dystansem. (tylko że dystans bardzo łatwo jest przekroczyć a on sam kreuje swoje żarty na poziomie gimnazjalnym i nie trudno się domyślić że jego targetem docelowym jest w dominującej liczbie młodzież która lubi takie żarty. Ten cały Patryk Rojewski jest inteligentny bo widać to w jego niektórych komentarzach w których nie sili się na błazenadę. Raz jest zdrowo pojebany a innym razem całkowicie inny człowiek, spokojny, opanowany z całkiem niezłym zasobem słownictwa, nie rzadko poruszając ciekawe tematy nie tylko ze środowiska szeroko pojetego gamingu.
Zobaczcie sobie sami ten Let’s play gdzie dissuje ludzi i oceńcie: http://www.youtube.com/watch?v=23nO69VHCzo
Przepraszam :(
Przeprosiny przyjęte :)
Też bardzo czekam na Sleeping Doogs. Dobrze w ogóle, że seria została zrestartowana i tym razem odwiedzimy ciekawsze miejscówki rodem z chińskich filmów hoolywood, no i kto nie chciał nigdy wczuć się w rolę, może nieco niższego od Jackie Chana ale za to zabójczo szybkiego Jeta Lee? :>
Obejrzałem ten let’s play. Nie dość, że poziom żartu naprawdę jest niski to przy okazji sam Rojo naprawdę bezczelny. Rozumiem publicznie kogoś krytykować, jednak najpierw trzeba wyrobić sobie pod tą krytykę podstawy. Tutaj jest frustracja nadpobudliwego człowieka z nerwicowym odruchem „mrygania” oczami. Już sam wstęp i jego darcie mordy – no srls :D ? Współczuje temu drugiemu facetowi, który wraz z nim grał w tym nagraniu. Wydawał się całkiem fajny :)
Apropos zabójczo szybkiego Jeta Lee – RISE TO HONOR!! To jest mega zabawna gra, swego czasu (jakieś 90 odcinków temu) głosiłem, by każdy fan bijatyk/strzelanin/MaxPayne/JetLee/JackieChan/ sprawdził tę grę. Dalej tak głoszę :)
odin, ten Rock jest od niego nieco starszy z brodą i bardziej ma poukładane w głowie od tego jego przyjaciela, Roja.
Całe szczęście że mam plejaka dwójkę – jako fan azjatyckiego kina akcji nie mogę przejść obok tego obojętnie. Zapomniałem o tej grze całkowicie aby ją kiedyś sprawdzić. Dzięki za przypomnienie! :D
Jeszcze jedno – Blady, z tego co kojarzę Jackie Chan: Stuntmaster też trzyma podobny poziom, może nie graficzny bo różnią się od siebie choćby grafiką ale w grywalności obie są do siebie raczej bliźniaczo podobne.
Rise to Honor wygrywa boskim systemem walki, gdzie używamy wychyleń prawej gałki, by płynnie rozdawać ciosy na wszystkie strony, pełna kontrola. Mamy strzelaniny alla Hard Boiled, bijatyki alla Jet Li i kreatywne używanie otoczenia alla Jackie Chan. Jest nawet walka w tandemie z panią, która rozdaje ciosy obcasami, bieganie po ścianach i strzelanie podczas jazdy na wózku, a zatem – dla fana azjatyckiego kina akcji, to pozycja obowiązkowa ;)
Mówiłem kiedyś w podcascie o Jackie Chan: Stuntmaster :) Graliśmy w to z Michałem gdy byliśmy młodsi.
Wiecznie zapominam coś tu napisać…ech
Całe szczęście , że spoiler jest, ale czy mógłbyś Odin wsadzić moje wypociny do niego?
Okeeej, wypróbujmy spoilera, więc…
Blady
I chyba jakimś szum zrobiliście swoim tematem o wpływie sławy na zachowanie i stosunek do fanów, bo na twitterze ekipy Tem Four Star pojawił się wpis „Niektórzy ludzie twierdzą, że nie lubimy naszych fanów. KOCHAMY WAS! Nie myślcie, że jest inaczej.” Jeśli chodzi o nich samych…średnio każdy ich odcinek skróconego Dragon Balla Z na jutubie został obejrzany 2 miliony razy, więc są dość znani. I z fanami mają jak najbardziej poprawny stosunek, tylko zdarzył się jeden odcinek, gdzie prosili o cierpliwość fanów wiecznie wydzierają się „Kiedy następny odcinek? Kiedy następny odcinek?”. Choć ciężko nazwać to prośbą, bo to Vegeta się wydzierał, ale można to potraktować z przymrużeniem oka…
I jeszcze jeśli chodzi o Spoonyego i NC takie dwie ciekawostki. Raz – byli obaj rok temu na Annite 2011 (zjazd fanów anime w Austrii czy coś w tym stylu). Była tam również polska reprezentacja strony zrzeszającej fanów ekipy That Guy With The Glassess. Z ich relacji wynika, że Spoony zachował się przyzwoicie- do jego stoiska podszedł fan z Belgii, który przez 4 bite godziny zadawał mu pytania w stylu
„-Pamiętasz jak w recenzji FFVIII przebrałeś się za Squalla?”
-Tak
-To było zabawne”
Wszyscy (głównie taka kobita z Francji, która dla tgwtg bodaj rysunki robi) wręcz zaczęli wrzeszczeć na stalkera (jak go nazwano), a Spoony cierpliwie go wysłuchiwał, a jeszcze i z Polakami rozmawiał normalnie. Chlubny wyjątek czy tak się zachowywał dopóki nie złapały go zaburzenia psychiczne?
A NC…wedle forum polskich fanów twierdzenie Bladego jakoby między NC a Doughem nie było różnicy trochę mija się z celem, bo Dough oddala się od tej postaci, i ponoć sam przyznawał, że w paru recenzjach przesadzał z krytyką, a ten czy inny aktor nie grał tak źle. Dafuq? Albo staje się autoparodią albo ktoś z góry uważa, że jest mądrzejszy od niego…
Jak widzisz spoiler działa i ma się całkiem nieźle :D