PGA 2012 – Byliśmy, graliśmy


To już ostatni nasz materiał z tegorocznych targów. Tym razem dajemy wam 20 minut czystej zabawy przy starych konsolach, symulatorach jazdy i sterowanym telepatycznie Dishonored ;). Mamy nadzieję, że podobne materiały video będziemy mogli zaserwować Wam w przyszłym roku – jeżeli oczywiście świat się nie skończy w grudniu i PGA 2013 się odbędzie.

Informacje o Bizon

Człowiek rąbiący beton siekierą, zapalony gracz, ambitny filmowiec, początkujący basista, dusza towarzystwa, niedzielny dziennikarz i powieściopisarz… a pomyśleć, że zawsze marzył o zostaniu Batmanem…
Ten wpis został opublikowany w kategorii Newsy i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

10 odpowiedzi na „PGA 2012 – Byliśmy, graliśmy

  1. ChrisAenSidhe pisze:

    Ło Jezus! Na tym retro-muzeo-kąciku biegałbym z wywieszonym jęzorem jak mały szczeniaczek :D Aż mi sie podczas oglądania właczyło – „Dreamcast?! WTF Dreamcast jak obok leży sobie klasyczny Boulder Dash z klasycznym joystickiem!” ;]
    Frog z Pythonem w ręce (Tak się nazywa ten joy – pamiętam! Miałem!! Dostępne były na gumach lub micro stykach) przy Pacmanie a obok na Commodorcu Gyruss (Boże GOD jaki tam był epicki OST http://www.youtube.com/watch?v=VEoJqBrBatE&feature=related! Jedna z moich pierwszych gier! :D Weeee i Super Frog i Deluxe Galaga! Łooooo a obok Jaguara moje ukofane CD-32 które razem z przystawką SX1 robiło za A1200 z napędem CD. Kupiliśmy z ojcem wtedy naszego pierwszego HDD – całe 360mb miał :DD

  2. jaruto pisze:

    Aż mi się Pegasus przypomniał :) O dziwo, moją pierwszą grą video nie był Marian a Pyramid https://www.youtube.com/watch?v=nqacpzXY3Ns (nie wiem jak wam ale dla mnie muzyka w tej grze jest taka złowieszcza i mroczna) w którego grałem do upadłego u babci na wakacjach zanim nie przyszła mi dyskietka z kilkudziesięcioma grami w jednym kartridżu gdzie był już klasyczny Mario. Potem zaczęła się przygoda z Commodore u kuzyna który dostał tę konsolę i też świetnie się bawiliśmy na niej. Kiedy dostałem PC moją pierwszą grą którą zgrywałem na dyskietki jeszcze (wtedy napędów CD jeszcze nie było) to był Jazz Jack Rabbit.
    Ile bym dał żeby cofnąć się w czasie – zero obowiązków, siadać sobie codziennie ze znajomymi, grać wspólnie i wyśmienicie się przy tym bawiąc :D

  3. Frog pisze:

    jaruto – masz rację – szkoda, że tamte czasy już nie wrócą :( Najbardziej martwi mnie to, że dzisiejsze „dzieci” nie rozumieją co to znaczy dobra gra komputerowa… Nie wspominając o commodore, kadridżach etc.

  4. Toblakai pisze:

    Nie przesadzałbym z tym, że teraz młodzież nie wie co to znaczy dobra gra komputerowa. Największy czynnik przy tego typu wspomnieniach zawsze pełni nostalgia – przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie. Obecnie też są dobre gry, może jedynie są cięższe do znalezienia bo i sam przemysł produkuje więcej gier jak i ich dostępność jest lepsza – co drugi ‚łepek’ jest w stanie pobrać z sieci pirata ;)

    Ja pamiętam, że kiedyś bardziej doceniało się gry bo było ich po prostu mało. Jak dorwałem jakąś grę to ‚pękała’ kilkukrotnie bo na własność posiadałem ich zaledwie garść, więc trzeba było się nimi ‚bawić’. Z resztą również w tej chwili dawkuje sobie gry – częściowo ze względu na to, że praca i inne obowiązki za bardzo mnie angażują aby ‚ciorać’ godzinami tak jak za czasów jeszcze studenckich to się robiło. Chociaż właśnie w ten sposób odkryłem na nowo przyjemność z grania, im gra trudniejsza i bardziej wymagająca tym większy fun – szkoda mi w tej chwili czasu na szybkie oraz łatwe gry które się ‚przechodzi’, czy może raczej same się przechodzą.

    Reasumując, teraz też pewnie dzieciaki siedzą i pykają w gronie rówieśników świetnie się przy tym bawiąc i też będą to za naście lat wspominać z łezką w oku :) Jedyne co już odchodzi do lamusa to te pamiętne posiadówki przy split-screenie i rzucanie w siebie uszczypliwymi tekstami podczas wymijania kogoś na torze/obijania kogoś w mordobiciu – ale to już powszechność internetu zabiła, a nie młodzież.

  5. Frog pisze:

    Ok, ja wiem, że nie wszystkie dzieci takie są. Ale powiedzmy szczerze – teraźniejsze dziecko, mając w kieszeni smartfona za 2 tysiące, będąc na targach PGA – gdzie podejdzie najpierw? Do xboxa…

  6. Toblakai pisze:

    Powiem tak, gdybym miał znowu te 8-12 lat i wybrałbym się na targi gier komputerowych gdzie miałbym do wyboru grać w Contre albo w gry pokroju pierwszego ponga to też bym pewnie nawet się nie zawachał wybierając Contre ;) To jest natualne, że wybierając się na taką impreze chcemy spróbować czegoś z czym kontaktu nie mieliśmy a jest dla nas atrakcyjne :) Generacje konsol mijają i gracze się zmieniają, co nie znaczy że na gorsze.

    Oczywiście uznaje fakt, że część graczy to typowi ignoranci wykrzykujący ‚Grafioza, grafioza, CoD i grafioza! Dżem, jeszcze Dżem!’. Chociaż gdyby tam rozstawili PSXy to zaświadczam, że znalazłaby się masa ludzi w wieku gimnazjalnym/licealnym które by chciały pociąć w Tekkena czy też inny szlagier – bo to była konsola z którą większość młodych ludzi obecnie miało styczność będąc młodszymi. Czynnik nostalgii :D Z resztą jak sami zauważyliście – Contra była oblegana ;)

  7. ChrisAenSidhe pisze:

    No ja się z tym nie zgodzę, że kiedyś gier było mało. Sam miałem do Commodorca kolekcję prawie 30 kaset (gdzie na kasecie mieściło się ile? ze 30-40 gier?) plus całe pudło dyskietek 5,25 cala (pamięta ktoś takie?) bo i stację dysków do Commodore też miałem (a na niej m.in. genialne wspaniałe epickie Pirates! – pytanie za 100 pkt wie ktoś jakie miało zabezpieczenie antypirackie tamto dzieło? Bo miało:P). Inna kwestia to poziom skomplikowania tychże. Ot proste indyki (w większości) jak by się dziś rzekło, ale na ilość na pewno nie można było narzekać. To samo Amiga – tam też nie można było marudzić – mało. No i tu już trafiały się ponadczasowe perły w postaci UFO – Enemy Unknown chociażby.

    Wspólne game party yeah! Pamiętne Lotusy czy Mortal Kombaty i inne Street Fightery. Kwitło życie towarzyskie podwójnie – raz przy samym graniu a dwa przy koszmarnie długich loadingach i żonglowaniu dyskietkami :D A potem wynaleziono internet, facebooka i świat zszedł na psy:(
    :P

    A co do doceniania dobrych gier. Już pomijając subiektywność i wieloznaczność tego zwrotu. Zgadzam się z Toblakaiem. Problem jest z pazernością. Powszechny dostęp do internetu sprawia, że ściąga się wszystko na potęgę – bo tak, bo (nie!) można. Zresztą wieki temu sam przeszedłem ten etap – masa gier odpalanych tylko po to by zaraz lecieć w inną. Błędne głupie koło. Teraz staram się (lub też muszę?) mądrzej zarządzać swoim czasem, więc patrzę na to wszystko inaczej. A i gra kupiona legalnie (szczególnie kiedyś gdy o pieniążki trzeba było prosić rodziców) ma zazwyczaj lepszy posmak. BTW to już chyba starość gdy zaczynamy narzekać na „tą dzisiejszą młodzież” :D

  8. jaruto pisze:

    Nie starość, tylko mądrość :D Kiedyś może gry były proste technicznie ale większość dzisiejszych, bardziej zaawansowanych gier stoją daleko w tyle, dlatego że są tak skonstruowane. Technologia nie idzie w parze z rozsądnym gameplayem, Dzisiaj króluje filmowość a co za tym idzie spłycanie mechaniki, swobody w różnej postaci zależnie od gatunku gry, ale trzeba też być sprawiedliwym. Zdarzały się kiedyś gry które były kompletnie do bani, tyle że nie w takiej ilości jaką mamy dzisiaj.
    Trendy się zmieniają i przykro jest patrzeć jak pewne rozwiązania poszły w dobrą stronę a przeważająca część poszła w złą przez co coś co podoba się graczom mainstreamowym, niekoniecznie musi się przypodobać graczom którzy pamiętają starsze lata gdzie gry angażowały, były trudniejsze, czasami nawet przez technikalia ale w gruncie rzeczy, nawet jeśli większa część z nich była liniowa to nie starała się niemal wszystko podawać ci na tacy ;)

    Jedni sądzą, że to przez nostalgię wspominamy że gry były kiedyś lepsze, ja sądzę iż gry bardzo drastycznie się zmieniły przez te lata i boję się nadchodzącej przyszłości i kierunku w jakim będą gry zmierzały gdy nowa technologia zawita w nasze progi. Więcej skryptów, więcej filmowości, więcej intensywnych wrażeń bez trzymanki, nie daj Boże abyś zablokował się na jakimś poziomie dlatego obowiązkowo solucje w trakcie gry do każdego poziomu. Wspomniałem już o bardziej złośliwych zabezpieczeniach, i o pierdylionie DLC do każdej gry z koniem dla zbroji a jak już dostaniemy jakieś fabualrne misje to zapłacimy znacznie więcej? A nie… to już aktualnie mamy ;p – Jakoś tak dziwnie powiało chłodem… ciekawe dlaczego!? Nie, to nie przez grzejniki. Odkręcone są prawie na full a okna są szczelne.

  9. Toblakai pisze:

    Kurcze jednak na DSP można zawsze liczyć na wartościową wymiane zdań i poglądów :)
    Kontynuując wątek gier jakie dobrze wspominamy i które nas wciągnęły to napiszcie jaka była ostatnio gra która was wchłonęła. Tak się zastanawiam co ostatnio ze świeżych produkcji ograłem i po zakończeniu gry od razu miałem ochotę przejść ponownie, bo jeszcze za czasów gdy hasałem na moim PSXie to takich gier było kilka. No może w moim przypadku świeże produkcje odpadają bo mój drewniany laptop nie uciągnie nic co wyszło w przeciągu ostatnich 4-5 lat :D – z tego powodu ominął mnie między innymi Mass Effect którego kiedyś jeszcze zaliczę.

    Wracając do myśli przewodniej. Sięgając pamięcią wstecz musiałbym chyba wybrać coś z biblioteki PS2. Jeszcze jakieś 2-3 lata temu intensywnie męczyłem tą konsolę i wiele tytułów wracało do napędu. Głównie party games. Może to kogoś zdziwi, ale absolutnym all time favourite tytułem było „Jax X”. Z bratem, siostrą i znajomymi zagrywaliśmy się w tą ścigałkę – nawet singla przechodziliśmy wspólnie żeby odblokować wszystkie bajery (żadnych DLC, tylko czysty staroszkolny kontent do odblokowania poprzez krew, pot i łzy ;) ). Po zaliczeniu singla ogrywaliśmy multi. Ubaw był po pachy, szkoda że w chwili gdy zacząłem przygod z tym tytułem serwer online zostały już pozamykane więc nie było możliwości sprawdzić się z innymi graczami.

    Gdybym miał wybrać grę która była przeze mnie najwięcej ogrywana to będzie to – bez mrugnięcia okiem – Vagrant Story z PSXa. Fantastyczna gra która ukazała się niejako na pozegnanie szaraka i pozamiatała :) Przeszedłem ją pewnie z 30-35 razy i wciąż mam samaka żeby ją jeszcze raz odpalić i tym razem zmasterować na 100%.

    Tak więc to są 2 gry – zaledwie 2 wymienione gry – które z dwóch poprzednich generacji najbardziej zapadły mi w pamięć. Jest ich pewnie więcej bo zacnych tytułów nie brakuje, ale to są te dwie które przyciągnęły mnie na oszałamiającą ilośc czasu. Pomijam tutaj czasy Pegazusów, bo tam oczywiście Contra, Mario, Big Foot i inne szlagiery są ponadczasowe i tego nawet nie trzeba wymieniać ;)

  10. ChrisAenSidhe pisze:

    „Ostatnio” wchłonęło mnie League of Legends :P Że co? Nie takiej odpowiedzi oczekiwano? :P No wchłonęło i spędzam przy nim ogrom czasu… Z „poważniejszych” klimatów absolutna elita strategii ekonomicznych – Anno 1404 (nie piszę 2070 z racji moich fascynacji średniowiecznymi klimatami), czy chociażby hybryda RPG i gry taktycznej – King’ Bounty – Legenda… Epickie Trine zarówno 1 jak i 2… Jest tego naprawdę więcej. A że to nie ten poziom kultowości jak w przypadku pierwszego Silent Hilla z PSX, oryginalnego UFO, czy Diggersów z Amigi, czy Pirates! z C64? Cóż, tu już wkracza element wymienionej wyżej nostalgii i wspomnień z którymi się rywalizować nie da. Wnioski końcowe? Fakt, branża dziadzieje, ale mam to gdzieś dopóki są gry w które chcę grać. I cyklicznie co jakiś czas wśród nich wyłania się coś, co budzi mój autentyczny podziw i okrzyk – ŁAŁ :D A przecież, oprócz wielkich molochów nastawionych na maskymalne dojenie gracza jak najmniejszym kosztem, są jeszcze twórcy niezależni, którzy udowadniają, że podróże w czasie są możliwe – Legend of Grimrock chociażby tu przytoczę.

Add Comment Register



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>