Chłopaki! I dziewczyny! Dziewięćdziesiąty drugi odcinek DualShock Podcast już jest. I prze do przodu! Pogoda się poprawia… jest coraz cieplej… wieczory mają wiosenne ciemnogranatowe niebo… a naszymi tematami są: rozwój i nadzieje wobec lśniącej obietnicy 2D, przygody z EA, gry niespodzianki ciąg dalszy, uklepane przyczółki przyszłej szarży SONY, Resident Evil i jego brutalność a na sam koniec, po raz setny, Mass Effect 3. Zapraszamy!
0:0:44 Gra tajemnica Bladego
0:06:33: odin o Kingdoms of Amalur: Reckoning
0:10:33: The Last Guardian?!
0:15:47: Kuba Rozpruwacz?!
0:22:56: Darmowy Killzone 3?!
0:25:33: Preorder God of War 4?!
0:29:33: Resident Evil: Operation Raccon City – gra brutalna, gra krwawa
0:33:50: Bordelands 2 – WUB WUB!
0:41:29: Medal of Honor: Warfighter
0:47:01: Mass Effect 3 poraz setny
1:02:29: Zakończenie
1:03:49: Wtopy ;)
Nie, żebym chciał obejrzeć wersję vidło, ale pojawia się tekst „this episode is currently unavailable” ;)
dasm, ja normalnie odpalam…
Tak, mówiąc o polskich jednostkach specjalnych powiedziałem BOR zamiast BOA… tak trzymaj, nic nie zmieniaj…
dasm sprawdź czy masz blokowany javascript w jakiś magiczny sposób. Uruchamiałem ten odcinek na 4 róznych komputerach w domu oraz sprawdziłem 4 przeglądarki – wszystko banglało.
Nie wiem czy w kwetii Amalura odin trollował czy co, ale wystarczyło wyłączyć chyba post processing w opcjach grafiki.
Grałem w Machinarium całkiem niedawno i naprawdę nie przypominam sobie żeby był tam jakikolwiek mechanizm, który polegałby na klikaniu w odpowiednim tempie żeby odblokować jakiś sekret. Chyba Ci się gra pojebała, odin.
Co do Borderlands, to nie wiem dlaczego porównujecie tę grę z corowymi FPSami, skoro to jest kolejna wariacja Diablo, tylko w innym środowisku i inną mechaniką siania zagłady, ale wciąż z tymi samymi założeniami, czyli mnóstwo mobków (w różnej postaci) do rozwałki i jeszcze więcej lootu do zdobycia i kolekcjonowania. Dla kogoś może to być nudne, ale takie są założenia tej gry. To tak jakby krytykować Modern Warfare, że nie jest symulatorem pola walki z dużymi, otwartymi mapami. Zaś jeżeli ktoś się spodziewa po Borderlands 2 przynajmniej dobrego i solidnego w podstawach scenariusza, to wybrał (a raczej wybierze) złą grę, bo nie o tym ona jest i nie na tym się skupia.
Nie trolowałem. Gra nie współpracuje dobrze z kartami dwurdzeniowymi.
Tobie pomyliła się kolejność wypowiedzi. Mówiłem, że w Machinarium musieliśmy klikać w odpowiednim momencie w określonej kolejności. A co do kursora na omawianej przez Bladego grze, zasugerowałem, że być może klikając na różne rzeczy będziemy w stanie odblokować jakieś sekrety lub wchodzić w interakcje z otoczeniem – czyli np. rozbujać żyrandol aby stworzyć sobie szansę na przemknięcie w cieniu.
Zauważ że sam w nagraniu stwierdzam, że to tania zagrywka ale chodzi o przedstawienie alternatyw – FPSów z dobrą fabułą. Jeśli chodzi o ogromny świat, moim zdaniem jest nudny i nawet w 4 osoby ciężko jest utrzymać ekscytacje i zaciekawienie – gra się bardzo powoli.
Ja chcę The Last Guardian po pierwszym trailerze (Ucik mnie nim zaraził ), Blady może lubiłeś tę mrówkę co zbierała diamenty to wyszło na pc bardzo stara gra dlatego by Ci się ten pomysł bardziej podobał. Może będzie latarka do dyspozycji jak we wcześniejszej wersji RE kto wie .
W kolejności chronologicznej
Tajna gra Bladego (chociaż ja ją widziałem już wcześniej, ale to cicho) kosi i chcę ją. Lubię antyk. Lubię gry. Lubię platformówki 2D. Jeśli uda im się zmieścić w tym skradankę… Matko, to może być piękne.
Kingdoms of Amalur: Reckoning bardzo mnie zaciekawiło, gdy mówił o niej Cialny, ale jakoś teraz mi przeszło…
Odin, to jest paradoks. Bo jeśli ty dzwonisz, to się rozłączają. A jeśli oni dzwonią, to nie da się rozłączyć. Raz piętnaście minut usiłowałem przetłumaczyć człowiekowi, że nie chcę zmiany planu taryfowego.
Japońskie nazwiska, czyta się po literce.
The Last Guardian, wyglądało bardzo interesująco i ciągle jest interesujące. Dobrze że nie grałem w Shadowy of Colossusów, bo bym się ślinił. Tak jak pewnie Bizon teraz.
Kuba Rozpruwacz? Świetny materiał na hack’n’slasha! Jeśli o mnie chodzi, to ja bym wolał, żeby wcielić się w rolę policjanta, poszukującego Rozpruwacza. To zawsze się udaje, przecież…
Kuba rozpruwacz zabijający wampiry? Taki dziewiętnastowieczny Blade!
Siedem książek, to septalogia. Nie żebym to wiedział, ale zwyczajnie sprawdziłem na wiki.
God of War 4? Może w czasach Wiktoriańskich? Hm… i z wampirami…
Ja jak tam was słucham, z tymi waszymi Mass Effektami, to żałuję, że mnie te gry nie interesują. Bo tak się fajnie Mass Effektami jaracie :).
Szacunek dla człowieka montującego film, za to, że chciało mu się szukać, wklejać i obrabiać te wszystkie filmiki ze „Śmiechu warte”.
Moglibyście udostępniać link filmików rozpoczynających :D
tkay – ja też grałem w Machinarium (z ponad rok temu) i dobrze pamiętam chociażby tą sekcję – http://calmdowntom.com/wp-content/uploads/2011/11/machinarium008.jpg
Pamiętam, że była to właśnie łamigłówka polegająca na klikaniu w odpowiednie miejsca, w określonej kolejności i w określonym czasie (z resztą było tego chyba więcej). odin może trochę źle to opisał w podzie…
Nie trolowałem. Gra nie współpracuje dobrze z kartami dwurdzeniowymi.
Chodziło mi o to, że porzuciłeś próbę zagrania w demo przez taki drobiazg. Tzn. wystarczyło zmienić jedną opcję grafiki, żeby normalnie użytkować to demo.
Mówiłem, że w Machinarium musieliśmy klikać w odpowiednim momencie w określonej kolejności.
Właśnie tego nie rozumiem. Przecież to point’n’click więc siłą rzeczy trzeba wykonywać dane czynności w odpowiedniej kolejności żeby coś zadziałało. Serio, nie ogarniam tego odwołania do Machinarium. ;p
Jeszcze słówko odnośnie Borderlands. Właśnie o to chodzi, że nikt od tej gry nie oczekiwał żadnej bombastycznej (ani jakiejkolwiek innej szczerze mówiąc) fabuły, czy też jakieś wyrafinowanej rozgrywki z masą contentu, więc porównanie tej gry do jakiegokolwiek „tradycyjnego”, współczesnego fpsa mija się z celem. To porównanie nie jest tanie, ono po prostu nie ma sensu. Wg mnie oczywiście, bo każdy może sobie oceniać gry jak chce, ale równie dobrze mogę ocenić, powiedzmy Mirrors Edge na podstawie innych gier fps i chyba to zestawienie nie wyszłoby najlepiej (co? tylko 4 bronie? i w dodatku tak beznadziejnie wykonane, że czuje się jakby się strzelało z pistoletów na kapiszony? co za crap). Mówisz, że Borderlands jest nudną grą. Zgadzam się. Tak samo jak nudne jest Diablo, Torchlight czy Titan Quest. To po prostu taka konwencja, tak sobie twórcy założyli, że gra ma być o grindowaniu i zbieraniu lootu i taka jest. Po prostu wydaje mi się, że robisz zarzut z czegoś do czego nie powinieneś się „przyczepić”, bo właśnie porównywanie tych 300 giwer ze sobą to jedno z kluczowych zajęć w grze tego typu.
Tak w ogóle, to czy Ty odin lubisz hack’n’slashe? ;> Bo odpowiedź na to pytanie może być kluczowe w zrozumieniu dlaczego Borderlands Ci nie odpowiada, nawet w świetnym trybie coop, w grze ze znajomymi. Bo może ta gra nie ma mechaniki typowego h’n’s, to jednak clue rozgrywki jak najbardziej opiera się o najważniejsze elementy z produkcji tego gatunku, o których już wspomniałem wyżej.
tkay – ja też grałem w Machinarium (z ponad rok temu) i dobrze pamiętam chociażby tą sekcję
Aaaa, to o to chodziło. Ja zrozumiałem, że tu raczej mowa o czymś w stylu QTE (naciśnij „x” żeby skoczyć). ;p No to sytuacja się wyjaśniła.
Gra nie zadziała na mojej karcie graficznej tj: Radeon 4870×2 z biosem 4890×2 2GB. Nie wprowadzono jeszcze obsługi tej generacji i z tego co się dowiedziałem ewentualne problemy nie są wspierane.
Acha, to zmienia postać rzeczy. Twój opis z podcastu idealnie pasował do problemu, którzy mieli (ponoć) wszyscy posiadacze kart AMD i z tego co wiem za każdym razem pomagało wyłączenie post processingu, ale jak nie działa, to nie działa… Przypomniało mi się, jak id Soft wydawał Rage i ludzie musieli korzystać ze sterowników w wersji beta dla kart Nvidii żeby gra im normalnie działała. ;p I jeszcze id zarzucał, że słabe przyjęcie ich gry to właśnie wina Nvidii, która nie zdarzyła zaktualizować sterowników. Fail. ;p
ID zastosował technologie big-textures która jest w kompletnej opozycji do sposobu traktowania tekstur przez NVIDIĘ oraz jej uporczywego zaniżania przepustowości szyny CPU-RAM. Co więcej z powodu tak dziwnego traktowania tekstur, jeszcze nie tak dawno wypuszczali twory które miały po 786MB pamięci, lub 1370 – nazywając to wystarczającą dla każdego ilością. Sama aktualizacja sterowników była niejako umową pomiędzy wydawcą gry a producentami kart graficznych. NVIDIA nie była w stanie w umówionym terminie opublikować certyfikowanych przez Microsoft sterowników, więc ostatecznie użytkownicy musieli korzystać z wersji beta.
Jeśli chodzi o technikalia, Geforce nie przewiduje w swojej architekturze ładowania dużych tekstur do pamięci i operowania na ich częściach (co znacznie przyspiesza ich ogólne wyświetlanie oraz możliwe operacje.) Każda tekstura traktowana jest jako pojedyncza całość, tak więc według polityki firmy jest rzeczą zbędą aby wyposażać kartę w dużą ilość pamięci ram, skoro w danym momencie operuje się tylko na jednej teksturze. AMD zakłada zupełnie inne rozwiązanie – duże tektury które można obsługiwać częściami (swoją drogą naturalny krok w ewolucji, zmniejsza czas doczytywania oraz odciąża jednostkę obsługującą offset).
Technologicznie NVIDIA od zawsze (i na własne życzenie) była w tyle, jednak zyskiwała o wiele lepsze poparcie ze strony producentów gier oraz samych wydawców (od zawsze chodzi o prostotę implementacji oraz bezpośrednie powiązanie NVIDI z Microsoftem). Stosowała stare i bardzo nieefektywne rozwiązania, minimalizując koszta. Przykładem mogą być rdzenie CUDA, które NVIDIA postanowiła przepisać na architekturę x86 dopiero w 2010 roku i tylko z powodu bezpośredniej konkurencji z Open CL. Bez takiego stymulanta nadal trzymali by się kodu 16 bitowego i byli szczęśliwi.
Tak naprawdę prawdziwym Failem jest NVIDIA, w której sami inżynierowie przyznają się do tego, że bardzo ciężko konkurować im z produktami od ATI (konkretnie wypowiedź: System Engineer of NVIDIA on HD7970) oraz, że strata przetargu na dostarczenie kart graficznych dla konsol nowych generacji była dla nich oczywista już w momencie składnia oferty – nie mieli ani jednej konkurencyjnej oferty.
Nie jestem fanboyem żadnej z firm ;) Suche fakty oraz chęć informowania ludzi co i jak ;) You know…
Dubstep i harmonijka ? http://s1.wgrane.com/download.php?file=63641
Odcinek ciekawy, jednak trochę dużo tych om om om, a już zaczynało być dobrze.
Rozpoczął się shitstorm w związku z zakończeniem ME3…
Bo Mroku kazał…
Odnośnie ME3- zaczął mi śmierdzieć od czasu ujawnienia 3 trybów gry, ale ostatnio doszły jeszcze 3 rzeczy, przez które Bioware może stracić zaufanie graczy.
DLC From Ashes- w podcaście powiedzieliście wszystko co można było powiedzieć na temat tego cyrku i w pełni was popieram.
Jennifer Hepler – scenarzystka BioWare’u. Ostatnio gracze znaleźli wywiad z nią z 2006, w który stwierdza, że nie umie grać, walki są męczące i powinien istnieć przycisk pomijający walki (którego pewnie niedługo się doczekamy). Gracze w podziękowaniu za piękny wywiad nadali jej tytuł „Raka trawiącego BioWare” i zaczęli ją męczyć na twitterze. Okej, znów haterów ponosi, ale Bio ponownie zaskakuje http://img.gawkerassets.com/img/17e7bymdqvi03jpg/original.jpg + jeszcze później napisała „I just figure they’re jealous that I get to have both a vagina AND a games industry job, and they can’t get either.” Brawo Bioware.
I w końcu coś, co przelało czarę goryczy- zakończenie ME3. Byłem ciekawy i zajrzałem do spoilerów. I niestety, hate jest uzasadniony. W obecnej chwili na BioWare Social Network jest prawie 400 stron nienawiści z tego powodu. Co będzie gdy pełna wersja ujrzy światło dzienne…
Ciężko jest mi powiedzieć cokolwiek o tym co nie zawierałoby spoilera. Mogę co najwyżej stwierdzić, iż (Możliwy spoiler) Bioware poszedł na łatwiznę i skłamał mówiąc, że gracz będzie mógł samemu stworzyć własne zakończenie (czy jakoś tak).
Tak czy inaczej…dzień dobry.
PS: Jeszcze ze dwa wycinki z wywiadów z panią Hepler o homo Shepie, które również mi się nie spodobały
„I don’t think having a military background makes Shepard any less likely to be gay. We’re actually working on a coming-out storyline in Mass Effect 3. You can choose to have Shepard be the one confirming his sexual identity. If not, it will be one of your crew. It’s an entire chapter in the game based around how people respond and react to it, and it will be up to you to reason and educate the members of your crew who are prejudiced against ****sexuality.
We’ve put a ton of work into these sequences. I highly recommend having a homosexual Shepard in ME3, but even if you don’t, you won’t be left out – even straight Shepards will accidentally observe an intimate homosexual encounter aboard the Normandy, though obviously you’ll have much more fun with a gay Shepard. I think there will be four to six different possible gay relationships, and I’m pushing the animation team to give them all a unique lovemaking scene.”
Świdru – witaj. Bardzo fajnie to napisałeś i dzięki za wszystkie informacje :) Bardzo rzeczowy komentarz. Mam nadzieje, że będziesz do nas wracał :) W kwestii Bioware – w pełni się zgadzam :(
Szweid, a sprobuj nie wrocic to Cie znajde.
BTW od zawsze pragnalem, zeby moj Shepard byl gejem, teraz moje marzenie sie spelni, TAK! \(^.^)/
Odnosnie KoA Reckoning, single skonczony, a teraz spac. Dobranoc
Cialny: tak z ciekawości, ile zajął ci single?
Odin: Muszę stanąć w obronie pierwszej części Borderlands. Mam wrażenie, że nie zrozumiałeś do końca fenomenu tej gry. Każdemu się może coś nie podobać, ale postaram się napisać dlaczego (przynajmniej w moim odczuciu) gracze tak miło wspominają pierwsze Borderlands.
Tak, gra jest dosyć nudna jeśli grasz solo. Tak, fabuła jest głupia i nikogo nie obchodzi. Mimo tego, rozgrywka wciąga niesamowicie na długie godziny. Brzmi znajomo? Równie dobrze mógłbym od tych trzech zdań zacząć opisywać jakąś pecetową grę MMO. Moim zdaniem, to właśnie obecność elementów przypominających MMO powoduje, że wielu graczy tak wciągnęło się w przechodzenie gry po kilka razy. Struktura levelowania, zdobywania nowego sprzętu i pokonywania coraz to mocniejszych przeciwników nie brzmi może jakoś super ambitnie, ale podczas gry w co-opa sprawuje się rewelacyjnie. Zauważ, że nawet przechodzenie pomiędzy lokacjami przypomina instancje z gier MMO. Niewątpliwie, jedną z wad pierwszej części jest niewielka ilość umiejętności, ale dwójka przyniesie sporą poprawę w tym temacie.
Porównywanie Borderlands do Bioshocka jest moim zdaniem nietrafione, gdyż jestem w stanie znaleźć więcej pokrewnych elementów z KoA Reckoning, niż z FPSami z silnie zaznaczoną fabułą. Obie gry mają w sobie ten komponent MMO i obie mnie na swój sposób wciągnęły (choć w pełnego Amalura jeszcze nie grałem, to demo cholernie mi się spodobało), dlatego wydaje mi się, że to właśnie dzięki temu komponentowi tak wielu graczy na okrągło chciało grać w Borderlandsy. Trzeba jeszcze zaznaczyć, że pierwsza część gry ma dobry balans pomiędzy walką, a eksploracją, gdyż w dodatkach DLC było jej zbyt dużo i gra zwyczajnie zaczęła nużyć.
Robson, wliczając frakcje (poza House of Ballads) i sporą ilość SQ, zwiedzania, tworzenia krysztalów,zrboi i broni to okolo 75godzin, ale mam jeszcze duzo do zrobienia :)
Robson to jest kwestia gustu. Ja w gry MMO RPG grać nie lubię, gdyż są dla mnie są jednym słowem… nudne.
Istnieje pewien element zaciekawienia i chęci poznania systemu gry czy eksploracji tych ogromnych lokacji… ale gram nie od dziś i to musi być coś naprawdę wyjątkowego/dobrego aby realnie mnie zainteresować. I tutaj wychodzi meritum sprawy, które nie jest zależne od jej fenomenu – jak to ująłeś.
Borderlands nie ma w sobie nic przełomowego, nie jest zbudowane w sposób aby napędzać gracza do parcia dalej, świat gry nie buduje wokół Ciebie dobrej historii i nawet nie stara się jej odpowiednio tłumaczyć. Zadania są strasznie monotonne i po jakimś czasie przestajesz czytać co jest Twoim celem, a po prostu zbierasz co się da i jedziesz do punktu na mapie. Niektóre misje są dziwaczne a niektóre po prostu kuriozalnie i nie logiczne – 500 przejechanych karaluchów? Komu, powtórzę, komu chce się jeździć po planszy przez 40-60 minut i cyklicznie na nie wjeżdżać? Ostatni boss w grze? Toć to jest lekki żart i do końca nie rozumiem co miałoby bronić ten moment przed podsumowaniem „bardzo rozczarowujący”. Ciekawszych i bardziej wymagających przeciwników spotykałem już w 4 lub 5 planszy. Broń jest również bardzo dziwnym elementem tej gry – jest jej mnóstwo, jasne. Ale tak czy inaczej sprowadza się to później do zbierania tylko tej której cena jest powyżej pewnego poziomu. W konsekwencji to zmienia się w przysłowiowy loot hunting, którego bardzo nie lubię. Warte uwagi są zresztą tylko 2 firmy które tą broń produkują, a i tak w późniejszych etapach gry można zdobyć broń legendarną więc to co na sobie mamy można wyrzucić. I tak komuś to się może podobać, jednak ja tutaj fenomenu nie widzę.
Polegasz tutaj na swoim guście oraz swoim zainteresowaniu – bo ostatecznie właśnie chodzi o to w odbiorze gry. Mnie nudzi, na Ciebie działa. Mam nadzieję, że do wcześniejszych argumentów oboje możemy się zgodzić. Dla jednych to mogą być wady, ale dla innych to na przykład wielkie plusy ;)
Na sam koniec – grałem z 3 osobami.
odino potrolluję trochę:
A Dead Island to pies? Bezsensowne questy i fabuła, ciągłe napierdzielanie tych samych zombiaków, szukanie broni z lepszymi statami…
…czy wspominałem o napierdzielaniu zobmiaków? Tak? Dobra wszystkie minusy idą precz :P
Mroku patrz ostatni akapit: „Polegasz tutaj na swoim guście oraz swoim zainteresowaniu”.
Dead Island jest trochę inną grą, mniejszą, bardziej skupioną na fabule (choć nie przesadnie) a co najważniejsze inaczej prezentuje konflikt oraz walkę. Starcia są in Your face, oraz nie ma wybacz. Inna gry, ale rozumiem Twój punkt widzenia :)
Odin, co do misji z karaluchami… jak dobrze pamiętam (a już dosyć dawno grałem), to była to właśnie fajna misja, ponieważ była jaskinia, w której owe ustrojstwa się pojawiały w ilościach hurtowych i rozjechanie ich wszystkich zajmowało może z 5 minut, a już na pewno nie tyle co podałeś.
„Borderlands nie ma w sobie nic przełomowego”, sory ale to jest argument, który pasuje do 95% gier i absolutnie nie jest wyznacznikiem tego, czy gra jest fajna (Batman Arkham City i Skyrim do przełomowych z pewnością nie należą). Kwestia podejścia do zdobywania sprzętu to już sprawa indywidualna. Ja nigdy nie farmowałem broni, chętnie przygarniałem to co było lepsze i sprzedawałem to, co było gorsze. Zgadzam się co do ostatniego bossa, ale nawet takie gry jak Batman Arkham City cierpią na syndrom ostatniej walki z bossem i to już temat na osobną dyskusję.
Tak czy siak twoje zdanie o MMO tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że to właśnie o ten element chodziło w Borderlands. Ja bym odpuścił dwójkę na twoim miejscu, bo to będzie raczej gra dla fanów, niż jakaś rewolucyjna zmiana podejścia i nagły focus na fabułę.
Ja grałem w tym roku (gdzieś na początku) i misja z karaluchami została przez nas porzucona bo była po prostu nudna. Może to być różnica między konsolą a PCtem? Nie mam pojęcia, ale na pewno nie pojawiały się w ilościach hurtowych i nikt z nas nie miał ochoty tego robić.
Okej – argument pasuje do sporej ilości gier: „Nie ma nic przełomowego”. DLATEGO właśnie gra musi się bronić u podstaw. To że ją akceptujesz to zasługa Twojego gustu. Przeważającą część osób jaką znam Borderlands trochę nudzi i spożywa w ilościach umiarkowanych. Dla mnie 2 godziny tej gry to było absolutne maksimum. Batman Arkham City – grało mi się naprawdę przyjemnie, gra jest niestety bardzo krótka. 35 godzin zajęło mi jej ukończenie na 87% – można sprawdzić na steamie. Czy Borderlands 2 będzie dla mnie lepsze? Zobaczymy.
A ja sie za to pochwale ze wlasnie zcalakowalem KoA Reckoning! Czekam teraz tylko na dodatek :)
mają