Sztuczki magiczne, błyski i dymy a z cylindra wypada 138 odcinek DualShock Podcast. Rzecz jasna wstęp znów pisany przez odina bo Blady jest leniem :P Rozpoczynamy od trudnej sytuacji rebootu najnowszego Thiefa by przejść do rozmów na temat zagadkowego The Evil Within. Następnie dwie nowe informacje na temat Batman Origins oraz kącik indie gierek. Podcast zakończymy rozmowami na temat Beyond Two Souls oraz The Walking Dead. Zapraszamy :)
Tabelka czasowa dla wersji audio prezentuje się następująco:
Reboot Thief rodzony w bólach – 01:16
The Evil Within prezentuje nowe screenshoty – 08:24
Batman Origins i dywagacje na temat walorów produkcyjnych – 15:00
Blady/Thomas Was Alone, mała gra indie i o dziwo nie od odina – 24:08
Beyond Two Souls, ukryty potenciał i bliskość porażki – 31:07
The Walking Dead, temat powraca jak bumerang – 40:29
ooo nowy podcast świetnie, pomimo świąt DSP dostarcza, a biedronka zamknięta ;)
Wstęp do tematu o Thiefie = 80% ludzi spoza strony wyłączających podcast ;). Poza tym – co się stało z Bladym mikrofonem? Nie brzmi to za dobrze..
nieeeee wtęp zajebisty ;)
Epicki odin xD
” (…) A coo, myślałeś że coś powiem! Myślałeś, że coś dodaam!”
” (…) więc zepnij poślady dlatego, że zrobię ci taki wstęp…”
hahahaha :D
Mi się design Batka nie podobał już w Arkham Asylum – chyba nikt nie chciał Pudziana w obcisłym kostiumie.. Ostatecznie jednak taki obraz Batka pasował do uniwersum Rocksteady. Problem teraz polega na tym, że w poprzednich dwóch częściach kostium nadal wydawał się naprawdę funkcjonalny i na tyle cienki i przylegający by nie ograniczać ruchów, a ten niby „młody” i „niedoświadczony” Batman z Origins ma za to na sobie prawdziwą zbroję, która bardzo niebezpiecznie zbliża się swoim designem do tej kupy z drugiego i trzeciego filmu Nolana.
Jeżeli ja miałbym podawać swój typ na początkującego Batmana, to zmniejszyłbym mu bicepsy i dał właśnie bardziej uproszczony kostium, który jednak sprawiałby żeby wyglądał straszniej i.. hmm.. majestatyczniej? ;) Albo po prostu go uprościć na wzór tego z Batman: Year One, albo jednego z moich ulubionych komiksów „Criminals” – http://i.imgur.com/gvjffr6.jpg http://i.imgur.com/1OwctFn.jpg
Zakrzywienie uszu dodało by mu nieco diabelskości na przykład.. Ale chyba Warner idzie po najmniejszej linii oporu i boją sie tak ryzykować z gruntowną zmianą designu.
Brak Conroya mnie nie rusza – oczywiście w tym tylko przypadku, bo młody nietoperz z głosem Conroya by jakoś odstawał. Mam tylko nadzieję, że obędzie się bez Bale’owego charczenia. Tego bym nie zdzierżył..
Ojej. A właściwie jaka to różnica, skoro i tak przez 90% czasu gry będziesz oglądał pelerynę batmana. ;)
Bizon abyś poczuł się lepiej – http://i.imgur.com/3I2K2m2.gif
Uważam że gif jest genialny i jeśli sobie go wytniesz na wymiar to idealny avatar :D
A co do kupy Nolana – zgadzam się. Z przykrością, ale się zgadzam. Niestety wątpię aby oni kiedykolwiek chcieli wrócić do korzeni i tworzyć postać poprzez jej sylwetkę, sposób bycia i zachowanie a nie dzięki pobieżnej aparycji (w tym wypadku masie i dużej ilości gadżetów). Z dwojga złego, niech sobie Batman będzie duży, ale dzięki tej prowizorycznej zbroi oraz własnoręcznie zbudowanym ochraniaczom i pancerzowi, a nie dzięki kolosalnej epopei mięśni. Jeśli już tak wdajemy się w szczegóły – bo ja osobiście po prostu staram się na to nie zwracać uwagi, mimo że owszem – przeszkadza.
W The Walking Dead nie grałem za dużo, ale zaciekawiło mnie na tyle, że kiedyś z całą pewnością wrócę.
Jedyne co mi przeszkadzało, to trochę krótki czas wyboru kwestii… Wiem, że to było podyktowane budowaniem klimatu presji, żeby wymusić odruchowe, a nie przemyślane odpowiedzi. Jednak, angielski znam, jakby to powiedzieć… jako tako. Zazwyczaj nie przeszkadza mi to w graniu. Jednak, jeśli nie mogę spokojnie przeczytać jakiegoś zdania, nie mam czasu na wydedukowanie znaczenia jakiegoś słowa z kontekstu (bo akurat go nie znam), to trochę boli. Ale to pewnie kwestia przyzwyczajenia, no i nie spodziewam się, żeby dalej pojawiało się jakoś wybitnie wyszukane słownictwo.
The Evil Within to horror. Horrory mnie nie obchodzą. Nie lubię się bać, a jeśli potrafiłem się wystraszyć grając w drugi epizod go HL2… to świadczy o tym, jakie mam słabe nerwy :).
Nowa… to znaczy stara zbroja Batmana mi się podoba. Przecież, gdybym ja zdecydował się regularnie obijać ryje złym ludziom, starałbym się jak najbardziej zabezpieczyć… PRZED WSZYSTKIM! Teraz do głowy przyszedł mi pomysł. Skoro w Assylum i City z biegiem czasu Batmanowy kostium niszczył się i rozrywał… Fajne by było, gdyby tutaj na przykład Batek tracił elementy swojej zbroi. A do ostatniej walki stawałby w samym body i legginsach! I w majtkach na wierzchu, no ale to wiadomo – musi być.
(Dalsza część wpisu, będzie długa i filozoficzna, dlatego czytelników o słabszych nerwach, proszę o odejście od komputerów)
Co do Beyond Two Souls… Nie grałem w poprzednie gry z tej fabryki, ale całkiem niedawno udało mi się zaliczyć Dear Esther, która, wydaje mi się, ma sporo z nimi wspólnego (i chyba równie wiele je różni). Ona właśnie pokazała mi, jak dobrym narzędziem do przekazywania myśli i fabuły mogą być gry, które nie każą nam strzelać, do wszystkiego co się rusza. W tą właśnie strunę próbuje uderzać Cage. Jednak, o ile to właściwa struna, to jednak nie udaje mu się uzyskać właściwej melodii.
Wiem, że niektórzy mówią, że Dear Esther można obejrzeć na YT i nic się nie straci. Jednak, ja jestem innego zdania. Jeśli gramy sami, poruszamy się własnym tempem, patrzymy na przedmioty i rzeczy, które nas interesują… Możemy przyglądać się tak długo jak chcemy, możemy iść w jedną stronę…żeby za chwilę zawróć, bo coś nam się przypomniało. Tutaj właśnie zaczynają się różnice, między tym co ja chciałbym widzieć w grach, a tym, co prezentuje Quantic Dream. Bo gra, to nie jest interaktywny film. Oczywiście, ani Dear Esther ani Heavy Rain nim nie jest. Jednak, temu drugieniu znacznie do tego bliżej, a przynajmniej to zauważam w materiałach i filmach z niego i o nim. Żeby gra była grą, musi posiadać gameplay (Używam tego słowa, bo nie potrafię znaleźć polskiego odpowiednika. Bardzo bym chciał, bo lubię spolszczać rzeczy, macie może jakiś pomysł?). Ten sam w sobie jest trudny do zdefiniowana (tak już mają bardzo ogólne i oczywiste pojęcia). Spróbujmy jednak… Powiedzmy, że gameplay, jest to mechanika pozwalająca na interakcję między graczem a grą. Tak więc, naciskanie przycisków na klawiaturze lub padzie, skutkujące zmianami w grze, można nazwać gameplayem. W Dear Esther, jednym sposobem interakcji jest naciskanie WSAD w celu zmiany kierunku kroczenia, oraz używanie myszki, aby rozglądać się po świecie gry? Nie jestem pewny, jak to wygląda w Heavy Rain. Z tego co zauważyłem, gameplay opiera się na seriach QTE, których wykonanie poprawne lub niepoprawne, skutkuje odtworzeniem odpowiedniej sceny, aż do następnego QTE. Jeśli tak jest, a prawdopodobnie tak jest… Jak dla mnie to jest karygodne. Dear Esther był krytykowany za brak gameplayu, ale jeśli się nad tym zastanowić, oferuje bardzo, bardzo dużą swobodę, jeśli porównać ją do HR. Być może moje zdanie by się zmieniło gdybym zagrać, ale jak na razie, nie jestem w stanie sobie wyobrazić QTE, które pozwala nawiązać interakcję ze światem gry. Zazwyczaj one po prostu działają jak przycisk PLAY, który odtwarza dalszą część filmu. W Dear Esther natomiast, mimo że nie można było niczego podnieść, mimo że fabuła była szczątkowa (i dosyć niejednoznaczna… na tyle, że mam ochotę zagrać jeszcze raz), mimo że trzeba było iść po wyznaczonej ścieżce, wszystko to komponowało się w jedną całość, a ja miałem wrażenie że gram, że uczestniczę, a nie tylko oglądam. Bo nic się nie podnosiło, ale można było przyglądać się każdemu skrawkowi terenu, skały, ściany, budynku, morza, nieba… Tak, ścieżka była wyznaczona, a do tego zaprojektowana tak, żebym szedł zgodnie z zamysłem scenariusza (tutaj to akurat plus, bo już po kilku minutach odrzuciłem nawyk ze wszystkich innych gier, to znaczy syndrom „ok, mam iść tam, więc najpierw pójdę wszędzie, tylko nie tam”, na rzecz impulsywnego i instynktownego wybierania drogi, bo wiedziałem, że projektant tak wszystko zbudował, żeby nic mnie nie ominęło… to budowało u mnie poczucie podróży, projektanci odwalili kawał dobrej roboty), jednak każdy fragment ścieżki był interesujący, każdy kolejny krok był ciekawszy od poprzedniego, a każda wyłapana aluzja, była wspaniałą nagrodą. Wytwory Pana Cage stoją jednak czymś innym, bo stoją scenariuszem. Mało tego, każą nam oglądać scenę z perspektywy trzeciej osoby, co naturalnie zaburza immersję (Oczywiście, chodzi mi o, jakby to powiedzieć… filmowe tpp, kiedy to oglądamy naszego bohatera, czyli w sumie nas, w całkowicie nienaturalnej perspektywie, jakbyśmy… wyszli z siebie i samo siebie oglądali. Bo kamera tpp zza pleców, jest dużo bardziej naturalna i tą kamerę bardzo lubię). Jeszcze na dodatek, nie tylko ciągną nas po linii, anie nie pozwalają nawet na najmniejsze odstępstwo od niej. Tak więc, w samych założeniach, to gra spisuje na straty wszystko to, co tworzy odróżnia filmy od gier.
Jeśli komuś się będzie chciało czytać, mogę spróbować sklecić lepszy komentarz, bez tylu wielokropków i wtrąceń w nawiasach. Bo już bardzo, bardzo długo zajmuje mi głowę problem dysonansu między graczem, a postacią którą steruje. Bo do tego to się sprowadza, postać nie jest nami, a my nie jesteśmy postacią. Albo nią sterujemy, albo się z nią utożsamiamy. Ale nigdy w grze nie poczułem, że zaciera się granica między mną, a miedzy postacią. Ze wszystkich gier w jakie grałem, Dear Esther było chyba najbliżej. A przecież w to właśnie powinny celować gry, bo żadne inne medium nie potrafi, oraz nie będzie tego potrafić.
Bardzo też się ucieszyłem, że Adrian Chmielarz również zajmuje się tym zagadnieniem, jednak, o ile ja siedzę i piszę komentarze, on założył własne studio, i robi grę The Vanishing of Ethan Carter, która podobno będzie wypełniać wszystkie postulaty, o których napisałem. Polecam obejrzeć wywiad z nim z festiwalu Digital Dragons, byłem zdziwiony, że facet tak bardzo ogarnia temat, a przecież to on stoi za Bulletstormem.
Non sprawdź ten link i poczytaj komentarze :) – http://dspodcast.pl/recenzje/dear-esther-mini-recenzja/
Wstęp o Thiefie mnie zmiażdzył :D Smiałem sie chyba z 2 minuty :)
Blady ja rozumiem, że PS PLUS to fajna sprawa i ekstra zabawa, ale jak wmawiasz ludziom, że dostajesz w ramach tego coś z darmo to mnie śmiech ogarnia. Chociaż cenowo jest rewelacyjnie, to w żadnym wypadku darmo :)
To znaczy?
Wszystko fajnie :/ tylko za mało ok w ok.
Mroku, oczywiście, że za darmo to można co najwyżej w „papę” dostać, a w 3mieście to nawet i o to ciężko za darmo, jednak biorąc pod uwagę wartość całego pakietu „lojalnościowego” PS Plus otrzymywanie gier łatwo „skrót-myślowo” nazwać darmowym. Raz zainwestowałem w Sony, skubani wysyłają mi co miesiąc zacne gry. Bankier Z Pejsami zadowolony „z tego układu, ja ci raz pieniomżki dom, ty mi gry wysyłać będziesz”.
Lol, Blady, inspiracją do wstępu był Julian od Boberka? : D
Eh.. Thief. To on zapoczątkował skradanie się w cieniu poraz pierwszy i dlatego mam sentyment do tej serii. Może nie aż tak ogromny jak do Splinter Cell ale no wypadałoby aby ta seria dalej się rozwijała godnie jak na to zasłużyła. Słyszałem że oprócz konfilktu spójnej wizji jakieś problemy również z pieniędzmi mają i może się tak stać że Thief zostanie anulowany : | czego bym nie chciał…
Apropo klimatu Noir, chciałbym aby taką wizję Batmana zaprezentowali: https://www.youtube.com/watch?v=36-G8fFFJJk ale na to się nie odważą bo to Warner nie bojący się odważnych tematów… O, no i super że będzie ten aktor podkładający głos z Red Hood – to jest jeden z najlepszych Batmanów według mnie. Mnie ten jego design kostiumu też nie kręci ale co mnie bardziej zasmuca to ponownie w grze będzie tylko śnieg padał – już mi się rzygać od tego śniegu chce po Arkham City a oni znowu zapowiadają powrót. Wyobraźcie sobie, Batman skąpany w strugach deszczu, siedzący na gargulcu i wpatrywujący się w martwą ulicę częściowo zasłoniętą dymem – ja nie chcę znowu tego samego tylko lepiej i więcej, dlatego z taką niechęcią do tego nowego Batmańska podchodzę bo za bardzo mi przypomina ostatnią część, i nawet głupiej krwi nie mogą dodać, a tu się aż prosi o to – Ale zaraz… – ktoś się spyta – krew? Czy naprawdę potrzebna jest krew w Batmańsku? Oczywiście że tak. Nie chodzi o sam fakt że wreszcie Batman będzie prał po pysku efektowniej, a mam tutaj na myśli to że można by sprawić aby Batman wreszcie zaczął być pokazany od tej mroczniejszej, poważniejszej komiksowej strony: złamane żebra, cieknąca krew z nosa, poważne sińce, liczne grube rozcięcia na skórze, i wszelkie inne obrażenia jakie odnosił podczas swojej kariery, także te psychiczne dolegliwości bez wspomaganych specyfików takich jak trutka czy gas Scarecrowa. Gdzie jest to potężne zmęczenie po kilkugodzinnym pilnowaniu Gotham ja się pytam? Można przecież pokazać tą znacznie bardziej kruchą stronę bycia Batmanem a zaraz po tym powrót do bazy aby zregenerować siły na następne piekło, można, może i można ale to Warner a wszyscy wiemy że on się podejmuje trudnych tematów, phew…! Dziękuję, dobranoc.
Może w to zagram ale nie przed premierą, głównie w to chcę zagrać tylko ze względu na fabułę. Pamięta ktoś tę gonitwę policji za Batmanem w grze Batman: Zemsta oprócz ekranizacji Batman: Początek? To był krótki etap a gra może do najwybitniejszych nie należała ale miała te swoje, lepsze „momenty” i te bardziej frustrujące, do dzisiaj nie mogę zapomnieć etapów gdzie jeździliśmy Batmobilem ale już gonitwa Batpodem za Freezem była frustrująca… przyjemnie frustrująca : D
Thomas Was Alone – Chcę to mieć, nieważne ile to będzie kosztować, chcę to, i bez dyskusji – koniec i… kwadrat.
Dobrze, że to wychodzi też na steama : ) Perły trzeba łowić, „bo nie znasz dnia i godziny kiedy ktoś cię wpuści w maliny” – czyt. nagle to zniknie.
O Walking Dead mogę się rozpisywać w samych superlatywach gdyby nie to że temat wyczerpaliście. Grałem, przeszedłem i jestem zachwycony – niejednokrotnie do niej będę powracał jeszcze ale jest jedna rzecz która mnie wkurwiała niesamowicie… chodzi o tą opcję dialogów. W wersji konsolowej jest to dobrze i naturalnie zrobione a na PC musisz rolką przesuwać a do tego gdy dochodzi jeszcze czas to już tu nie chodzi o zastanawianie się a bardziej o to aby kliknąć szybko byle co, często mi się to zdarzało przez co musiałem gruby urywek powtarzać wielokrotnie. To jest jedyny element który mnie tak podkurwił że miałem momenty aby grę rzucić w diabły, ale tak się nie stało, głównie przez wciągający scenariusz, postacie Lee i Clementine – wszystkie postacie pasowały do tego świata i i na wszystkich mi zależało co się nie często zdarza u mnie. Jeśli ktoś jeszcze nie zagrał, seriously… na co jeszcze czekasz?
Jaruto, przecież Batman na przestrzeni Asylum jak i City z każdą kolejną misją dorabiał się siniaków, blizn, rozcięć, zaschniętej krwi na twarzy, ba, w City widzieliśmy pulsujące od trucizny żyły. Fakt, że powraca śnieg nie oznacza, że w niektórych sekcjach nie będzie towarzyszył nam obfity opad deszczu. Znając zaś politykę licznych DLC pewnie i alternatywne stroje dla Batmańska się znajdą – oczywiście odpłatnie i niewidoczne na pokazówkach CGI, ale zawsze ;)
Inspiracją do wstępu była rozmowa z kapitanem pewnego statku, który to podzielał moją miłość do naśladowania głosów i zacnie udawał obywateli miast, które odwiedzał. Wstęp zatem miał posmak względnie hebrajski ;)
Ale co to za obrażenia, Blady, ledwie porysowany Batman to nie jest to co mam na myśli, On nie odczuwał bólu gdy coś mu się przydarzyło czy to w Asylum czy to w City. Podam jeden z przykładów z City:
Czy w Muzeum Batman spadając na plecy z dużej wysokości odczuwał jakikolwiek ból?
Albo gdy został przysypany gruzami? Mnie się wydawało że to dla Batmana jeden wielki pryszcz skoro on po wykaraskaniu się z stamtąd jakby nigdy nic zaczął rozmawiać z Alfredem jakby się nic nie stało. Nie tego oczekuję po Batmanie jako człowieka z krwi i kości ; ) Jasne, rozumiem że to jest gra i w ogóle, ale skoro wiele gier teraz próbuje zwiększać immersję na różne sposoby to dlaczego nie pójść z tym trochę dalej? Dlaczego, Ja, w komiksach, (od momentu kiedy wizerunek batmana zmienił się na mroczniejszy), widzę w nim prawdziwego Batmana a w Asylum i City zaledwie zalążek tego co powinienem dostać? Poza tym Batman również prowadził wewnętrzną walkę z samym sobą poprzez liczne monologi – właśnie takiego Batmana chciałbym ujrzeć kiedyś – tymczasem w Asylum/City mam tylko monologi dotyczące jego pracy detektywistycznej i tego jak kombinuje aby rozwiązać problem natury technicznej.
Fakt, że rocksteady tchnęło życie w gry z batmanem jest świetny i doceniam to, naprawdę, ale z perspektywy czasu widzę że jeszcze przy Batmanie dużo można wynieść, szczególnie jeśli mówimy o jego wizerunku z komiksów.
Aha, to nie trafiłem z tym porównaniem, nie mniej jednak, zacnie wyszło : D
Będziecie kupować Deadly Premonition? Można liczyć na rozmowę o tej grze w jednym z następnych odcinków?
Przeszedłem i nagrywaliśmy już podcast w którym rozmawialiśmy o tej grze :) Bardzo polecam – jeśli wyjdzie na PC, na pewno zakupię.
Czarne Mroczne Bity, dobre! :D
W związku z tym, że słabo omówiliście The Walking Dead to Blady mógłby zrobić wideo-recenzję, jak planował wcześniej. Było by o czym opowiadać.