W różnych nastrojach zdarza mi się wracać do domu. W niektóre dni jestem pełna złej energii którą najlepiej rozładować w jakiejś dobrej strzelaninie, kiedy indziej potrzebuję zmienić się w kogoś innego, odpalając dobre Role Playing. A czasem, tak jak dziś, potrzebuję nacieszyć oczy czymś pięknym. Czymś, co przypomni ukochanego misia, jednocześnie nie sprowadzając gracza do infantylnego poziomu podłogi. Trzy lata temu takim słodkim deserem, do którego czasem wracam został Trine.
I see friends shaking hands
Sayin': „How do you do?”
Fabuła tej platformowej zręcznościówki nie jest szczególnie rozbudowana.
Mamy trzy miłe postaci. Śliczną złodziejkę Zoyę, doskonałą łuczniczkę sprytnie operującej również liną wyposażoną w hak; najbardziej leniwego czarodzieja w historii, Amadeusza, potrafiącego wyczarować coś z niczego; oraz pociesznego grubaska w zbroi, Pontiusa, którego jedyną ambicją jest ratowanie królestwa nawet, jeśli akurat nic mu nie zagraża.
Nasi bohaterowie poznają się w starożytnej świątyni. Oczywiście Zoya chce ją okraść, Amadeusz uciec z zagrożonego falą nieumarłych miejsca, a nasz samozwańczy rycerz uratować wszystkich, chociaż nie wie dokładnie przed czym. Niestety wszyscy, wiedzeni ciekawością, razem dotykają wielkiego artefaktu i… znikają.
To nieoczekiwane wydarzenie więzi ich dusze w tytułowej Trójcy do czasu wykonania tajemniczego zadania, co pozwala graczowi dowolnie przełączać się między trzema profesjami i zupełnie odmiennymi zdolnościami. Wszystkie będą bowiem potrzebne, żeby dotrzeć do źródła problemów nękających kraj; a tym samym do uwolnienia się z magicznego klejnotu.
W kontynuacji nasi zaprawieni w boju przyjaciele zostają uwikłani w kolejne kłopoty. Tym razem w okolicy pojawiają się nieoczekiwanie atakujące ludzi wielgachne rośliny. Nikt nie wie, jak temu zaradzić. I nikt specjalnie nie kwapi się z występowaniem przed szereg. Trójca bierze więc sprawy w swoje wyimaginowane ręce i sprowadza na pole bitwy Amadeusza, który zdążył się ustatkować, ożenić i doczekać potomstwa, Zoyę, której do stateczności zdecydowanie daleko i niewiele mądrzejszego niż wcześniej Pontiusa, teraz już pasowanego rycerza.
Jak przejść przez ucho igielne?
Głównym, poza krajobrazami, atutem gry są niesamowite zagadki logiczne, z których większość można przejść na różne sposoby. Czasem więc trzeba wyczarować sobie schody lub rozbujać za pomocą magii ogromny żyrandol, żeby rozbić nim ścianę. Innym razem potrzebna jest brutalna siła, która pomoże pokonać szkielety, orków i mięsożerne rośliny. Nad wszystkimi tymi problemami można się też po prostu przemknąć metodą Batmana, wystrzeliwując hak w kierunku drewnianego sufitu.
Trybiki, wagoniki, huśtawki, ostrza wyskakujące ze ścian i sufitów. To taki bardzo kolorowy film o Indianie Jonesie, tylko trochę od końca, bo w końcu skarb już mamy. Fizyka jest doskonała. Nie ma się do czego przyczepić. Wszystko działa tak, jak powinno. Kamienne elementy są twardsze, niż drewniane. Metalowe skrzynki topią się w zetknięciu z lawą, w przeciwieństwie do palących się desek. Liście uginają się, jeśli na nie wejść, a dziwaczne, plujące ogniem kielichy kwiatów można przechylić, żeby spokojnie przejść obok.
And I think to myself
What a wonderful world!
Mimo niedużych wymagań sprzętowych, Trine jest przepiękne. Jako, że nie trzeba było dbać o różne ograniczające artystów elementy z innego rodzaju gier, jak interakcję z otoczeniem czy zmienną pogodę; każde drzewo, krzaczek czy kwiat jest doskonały i wygląda jak namalowany. Widać, że graficy dopieścili swoje dziecko. Ich zaangażowanie widoczne jest zwłaszcza w dwójce, która po ogromnym sukcesie pierwszej części zachęciła Frozenbyte do puszczenia wodzy fantazji. I sięgnięcia głębiej do sakiewki.
Wszystkie lokacje to istne dzieła sztuki, które można podziwiać dla samych walorów estetycznych. Działają jak balsam na skołatane nerwy po dniu spędzonym na uganianiu się za pieniądzem.
Całkiem ciekawą koncepcję można też zauważyć przy tworzeniu poziomów, z których każdy ma swój kolorystyczny motyw przewodni. Niektóre są zabarwione na pomarańczowo przez zachodzące słońce, inne oświetlane przez podziemne fluorescencyjne grzyby z głębokiej zieleni potrafią przejść nagle w kolejnym pomieszczeniu w jaskrawy fiolet.
The colours of the rainbow
So pretty in the sky.
Dodatkowo wydawca Trine 2 na Polskę, Ubisoft, przygotował bardzo miłą niespodziankę dla nabywcy pudełkowego wydania, kod aktywujący jedynkę na Steam za darmo. Takiej promocji nie można pozwolić przejść koło nosa. Drugim plusem tej opcji zakupu jest przepiękny artbook z concept artami. Inna sprawa, że w prawie niezmienionej postaci większość z nich znalazła się w samej grze.
Kolejnym atutem gry jest, moim zdaniem, możliwość sprezentowania jej dziecku bez obawy o jego psychikę. Wprawdzie obie części zostały oznaczone jako pegi 12, ale raczej nie z powodu ogromnej dawki przemocy, tylko w przekonaniu, że młodszy gracz nie będzie umiał rozwiązać niektórych zagadek. Jak jednak wszyscy dobrze wiemy, dzieci są różne.
Poziomy trudności są dobrane całkiem zgrabnie. Wrogowie, którzy są tu tylko jakby małym dodatkiem do logicznych wyzwań, mogą stwarzać problemy tylko w opcji hard. I bardzo dobrze, bo jakkolwiek by na Trine nie patrzeć, nie chodzi w niej o machanie mieczem, czy strzelanie z łuku.
Wyjątkowo za tą grą przemawiają głównie zrzuty ekranu, dlatego aż się od nich roi w tym artykule. Powiedzieć o grze, że głównie ceni się ją za grafikę, to zazwyczaj obraza. Ale nie wydaje mi się, żeby w tym konkretnym przypadku twórcom takie stwierdzenie przeszkadzało. Zrobili bowiem coś tak przepięknego, że wszystkie pozostałe zalety tytułu schodzą na drugi plan. Jeśli planowali zdobyć inne opinie cóż, ze mną im się nie udało. Jednak zdecydowanie podbili moje serce i z całą pewnością kupię następny tytuł, jeśli kiedykolwiek zostanie wydany.
Gra przyjemna, ale mojego serca nie zdobyła, sam się zastanawiałem czemu i nadal nie znam odpowiedzi :P
bassiuni gratuluję spamu pięknych artykułów, oby tak dalej ;]
Może zbyt poważnie do niej podszedłeś. :) To jest zabawa na wesoło, zdecydowanie nie z gatunku wymagających ślęczenia nad solucjami, albo nadwerężania nadgarstków przy nagłych zwrotach akcji. Poza tym, chcieliście milusią gierkę, to macie.
[Wiedziałam, wiedziałam, ze za często wrzucam. Ale to wszystko wina Cialnego.]
Wydaje mi się, że to z braku cierpliwości przy zagadkach i skakaniu ^^
Basiuń ja Ci ragę zaraz postawie :D
Przepraszam bardzo, co to niby ma być? XD Dobra, przyznaję, mam niewykryte ADHD. Trudno, niektórzy muszą z tym żyć. :P Ale całkiem poważnie, postaram się ogarnąć.
Ale Ty nie rozumiesz, ja to lubię :D Chcę więcej :D
Bardzo interesująca gra, której wcześniej nie zauważyłem, dzięki.
Redaktorzy, z Basiunią w grupie, możecie przemodelować terminarzyk strony, tak, żeby codziennie pojawiała się nowa zawartość. To by było coś.
Dzięki Non, już myślałam, że w tym Towarzystwie Miłośników Broni Palnej nikomu nie przypasuje śliczna bajeczka, jaką opisałam. :) Mam nadzieję, że sobie chociaż popróbujesz. I że Ci się spodoba. ^^
Tak tak, a mnie się za tydzień skończą gry, w które grałam i trzeba będzie zwolnić się z pracy, żeby mieć materiał. :P
Ja uwielbiam Trine :) Chciałbym zagrać w Trine 2, oj oj chciałbym :)
Jak zwykle wszystko moja wina :) Ale co jak co Trine jest baśnią, którą trzeba chociaż raz przeżyć :)
Przeżyłam obydwie przygody ;)
Soczysty świat barw, tak eksplodujący świeżością, że niemal chce się polizać monitor ;)
Urocza platformówka o cudownych wprost obrazach. Baśniowa historia łącząca elementy zręcznościowe z logicznymi zagadkami. Iluzja trójwymiarowości zanurzona w bajkowej atmosferze. To wszystko daje sporo frajdy, z czasem może nużyć (struktura budowy lokacji) ale nie tak by po nią nie sięgnąć.
Na pewno nie każdemu podejdzie pod gust, co kto lubi…
Ja przeszedłem kilka poziomów pierwszej części Trine z młodszym bratem (sześcioletnim), ale jednak trochę za często spadał czy ginął i w końcu nie ukończyliśmy całej gry (może jeszcze kiedyś to zrobimy). Za to w grach z serii Lego idzie mu bardzo dobrze. :) W Rayman: Origins (na razie tylko demo) też mu nieźle szło, ale tam jednak jest ten fajny mechanizm, że jak jedna osoba „zginie”, to zamienia się w bańkę i drugi gracz może kogoś „pęknąć”, aby go uratować.
@Mroku – właśnie Trine też niezbyt zdobyło moje serce. Może chodzi o to, że ta gra zbytnio o niczym nie opowiada, fabuła nie jest w niej istotna. Ktoś kiedyś trafnie stwierdził, że to, co odróżnia tę platformówkę od tony innych dostępnych za darmo w internecie jest właśnie ta prześliczna oprawa graficzna. Co innego np. taki Bastion (skoro już jesteśmy przy grach „indie”). Także jest ładny, ale to nie wszystko. W nim w pewnym momencie zrobiło mi się faktycznie smutno, że nie miałem wyjścia i musiałem coś robić. Poza tym ten wybór pod koniec gry i jego konsekwencje, trudność w zdecydowaniu się na któreś zakończenie, konieczność przemyślenia tej decyzji oraz sam koniec – cudne.
Może na sam gameplay słyszałem negatywne komentarze od niektórych osób, że np. jest zbyt monotonny, ale mi się podobał i moim zdaniem twórcy co jakiś czas nawet dobrze go urozmaicali. Chociaż raczej drugi raz bym gry nie przeszedł, bo wtedy faktycznie mogłaby się znudzić.
PS Jakby ktoś nie wiedział, to zarówno do Trine, jak i do Bastion można znaleźć w internecie spolszczenia – do tej pierwszej na chyba portal24h.pl, a do drugiej produkcji na forum Steam.
kamil950, ale mam nadzieje tylko tzw „kinowe” ponieważ Bastion straciłby bardzo dużo gdyby podstawili głos narratora, oj bardzo dużo…
@CialnyGD – no, oczywiście, że kinowe, przecież nikt raczej nie robi amatorsko dubbingu (chociaż, znajdą się jakieś wyjątki). :) Do Trine też jest tylko spolszczenie od CD Projektu tylko z napisami.
Swego czasu „portowałem” tłumaczenie trine do patcha 1.09… Jest gdzieś na necie, jak ktoś chce to poszuka :)
A co do gry to jest po prostu świetna. Trzy razy ją przechodziłem ze znajomym przy jednym komputerze na dwóch klawiaturach.
Zupełnie nie wiem o czym mówicie. Jako zboczeniec pudełkowy oczywiście trzymam Trine na półce. Oba są w polskiej wersji kinowej. :) I fajnie, bo wprawdzie sami bohaterowie są raczej z tych milczących, to narrator jest świetny, bardzo pasuje mi do tej ślicznej bajki. ^^ Nie chciałabym, żeby ktoś go zamienił.
Bassiunia, zainwestuj w Bastion na Steamie, nie pozalujesz :)
@kamil950: amatorski dubbing? Pamiętam pełne spolszczenie Quake 3 z boskimi tekstami wygłaszanymi ze wschodnim akcentem w stylu „zostały CI dwa fraga” :D.
Sorry z OT.
Gra bardzo kolorowa, chociaż męczą mi się przy niej oczy ;p
Moja ulubiona postać to oczywiście Złodziejka. Bizon nie ma szans kiedy ze mną gra – tylko ja mogę nią dysponować ;)
By the way – pozdrowienia dla wszystkich fanów Trine!
A poniżej moje głupie bazgroły – załączam do pozdrowień ;p
http://a7.sphotos.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-ash4/424277_308042719248841_100001293469065_804628_922906652_n.jpg
No właśnie – tylko mi i Żabie się zdarzyło, że Trine zwyczajnie zamęczał nam oczy po 15 minutach grania? Dziwna przypadłość…
Nie mniej – gra jest zacna, szczególnie gdy gra się we dwójkę (a można i w trójkę!), tylko że prócz walk praktycznie nie ma w niej NIC trudnego. Większość czasu ja grałem Amadeuszem i spamowałem skrzynki, a Frog siała z łuku Zoyą – Pontius tylko przy walkach, które w większości sprowadzały się do osłaniania tarczą łuczniczki ;). Grając w dwójkę większość platformowania też można rozwiązać prostym „zrób skrzynkę, zapakuj na nią partnera i przenieś”… Trochę też szkoda, że w sequelu nie pokusili się o zmianę postaci, bo ten zabieg wprowadził by więcej świeżości do drugiego Trine (choć to mocno subiektywna opinia).
już myślałam, że w tym Towarzystwie Miłośników Broni Palnej nikomu nie przypasuje śliczna bajeczka, jaką opisałamBo tu wszyscy koksów udają, a po cichu przed światem grają w Trine, oglądają MLP i wpisują do pamiętniczków swoje bardzo uczuciowe komentarze na temat dnia. :D
No, w końcu jakaś szczera wypowiedź XD
Frog, gratuluję talentu! :)
bassiunia – jak już wspomniałam wyżej (to tylko bazgroły). Na dodatek jest rysowane na kompletnym „leniu” i zwykłej szarej kartce w kratkę! Ale skromnie podziękuję, skoro Ci się podoba ;)
Proszę Cię! Choćbym tydzień ślęczała nad rysunkiem słoneczka, dopieszczała szczegóły uśmiechu i krzywiznę promieni, i tak na pytanie „I jak?” dostanę co najmniej jedno dziwne spojrzenie i komentarz „To nie drzewo?” :D Więc pewnie, że mi się podoba. A skoro to „tylko bazgroły”, to poproszę jakieś dzieło z prawdziwego zdarzenia. ^^
Ok, w przyszłości może coś udostępnię, ale nie chcę tutaj robić bałaganu ze sweet frogowymi bazgrołkami xD
I jeżeli mówimy tutaj o talencie – to odin jest tutaj mistrzem w tej dziedzinie więc… wróćmy do tematu Twojego artykułu :)
Ja tutaj widzę konkurs rysunkowy!
Chędożyć rysunki. ;)
„Jako zboczeniec pudełkowy” – bassiunia, no i jak cię tu nie lubić? W ogóle jest to możliwe? : D
Wróćmy do tematu Trine : P
Grałem w jedynkę i lubuję ten baśniowy świat a moją ulubioną postacią jest, tak… laska z łukiem : D Potrafi się bujać fajnie gdy zaczepi ten zmyślny hak o jakąś ściankę z drewna i trzeba trochę mieć cela żeby dobrze trafiać z łuku.
Od siebie polecam Ksiażę z Persji: Piaski Czasu jeśli ktoś z was nie grał bo wiem, że graczki lubią w nią grać. Sama słodycz i cudowne, bajkowe lokacje z jeszcze piękniejszą orientalną muzyką. Pod koniec trochę trudna ale phi!? co to dla dziewczyn ; )
Frog, jak się bliżej przyjrzeć to głowa trochę niesymetryczna a tak to bardzo ładnie jak na styl, „na lenia” : )
Jej „balony” są niesymetryczne xD
Rysowałam ją wzorując się delikatnie na tym obrazku: http://www.cinemablend.com/images/gallery/s17791/trine_12434484085214.jpg
Pewnie, że można mnie nie lubić. Inna sprawa, czy taki stan rzeczy długo się utrzymuje. ;)
Z PoP grałam jak dotąd tylko FS. Jak się zabiorę (i przejdę) za WW, które na szafce już czeka, to potem ewentualnie możemy się zastanowić nad SoT. Nie wykluczam, bo lubię zręcznościówki. :)
Nie jestem znawcą ale na oryginalnym obrazku wydają się bardziej niesymetryczne xD głównie przez to coś co przypomina jej… stanik?
Rozmowa o balonach, no boski dzień się zaczyna : D
Ciężki obrazek. Nie mówmy już o nim, to miała być tylko forma pozdrowień dla fanów Trine ;D
; )
A czemu tak nie po kolei te PoPy? Przecież przynajmniej te pierwsze trzy części (SoT, WW, TT) są ze sobą powiązane. Ja przeszedłem tylko SoT (dawno temu) i mi się bardzo podobał. Jednak jak chciałem niedawno przejść WW, to mnie po pewnym czasie odstraszyła ilość punktów kontrolnych, których jest jak na lekarstwo. Zmusza to do dużej ilości powtórzeń pewnych fragmentów gry. W końcu stwierdziłem, że ta gra nie jest aż taka dobra, żeby była warta moich skołatanych nerwów (no, trochę przesadzam) i ją odłożyłem, bo i tak fabuła nie była jakaś porywająca, więc nie czułem jakiegoś głębokiego żalu.
Za to najbardziej podobał mi się PoP z 2008 roku (ten ze stylizowaną grafiką na komiksową). Jednak o nim pisał już ktoś z dspodcast w jakimś felietonie na tej stronie.
Hmm… Nie wiem. Po prostu kiedyś ktoś polecił mi FS. WW polecili mi znajomi z forum wiedźmińskiego jako najtrudniejszą część serii, a ja lubię wyzwania. SoT przejdę, skoro Wy polecacie, zaraz po WW. :) Stąd dziwna kolejność.
Nie mogę wypowiedzieć się konkretnie o grze, o której piszesz. Ale FS też miało dość rzadko porozstawiane punkty kontrolne. I również mnie to lekko wyprowadzało ze stanu stoickiego spokoju. :P Przełączałam się wtedy szybko na AC:B i zabijałam paru Borgiów. To doskonale poprawiało mi nastrój. ;)
Posłuchajcie sobie tej top listy utworów z Sands of Time. Jest to najlepszy OST do Księcia z Persji everr!! – http://www.youtube.com/watch?v=8t1JBgvS0q0 Poprzednie części zatraciły w sobie ten Perski feeling. Ah… aż chce się wracać do tej gry ponownie <3 i o dziwo dubbing polski nie jest taki zły jak się do niego przyzwyczaimy, aktor potrafi się wczuć dobrze w księcia.
Polecam oba dubbingi – oryginalny i polski.