Witajcie w kolejnym odcinku DualShock Podcast! Tym razem ostre ‚jak brzytew tatowa’ 116 nagranie przyniesie ze sobą Bizona i Bladego, którzy omówią pierwszą dziesiątką gier jakie trafią do oferty sklepu Steam. Następnie skupią się na nadciągającym widmie Wii U i rzeczach które owa konsola ze sobą przyniesie. Na samym końcu nagrania całkowicie nieoczekiwanie pojawi się Medal of Honor Warfighter. odin zaginął w akcji i ponoć nie będzie go także na kolejnym nagraniu.
GreenLight na Steam i pierwsze 10 gier – 01:00
Wii U nadciąga! – 18:10
Medal of Honor Warfighter – 33:51
Niestety Aki stwierdził, że wersji wideo nie sposób zmontować przy takiej ilości offtopu :(
No bo Aki mi wrzuca linki ze spacją :( pod był, ale zamiast nazywać się DSP116.mp3, nazywał się „DSP 116.mp3″
Hm… Nieładnie, nieładnie. Klik na wersję audio rzuca na 404:
Nie znaleziono
Przepraszamy, ale strona, której szukasz, nie mogła zostać znaleziona. Być może uda Ci się ją wyszukać?
Thx Aki
Dlaczego tworzą ciągle kalki Modern Warfare? Odpowiedź jest prostsza niż się zdaje. Wielkie korporacje typu EA, Activision itd. wrzucają mnóstwo pieniędzy na kampanię reklamową która musi być z przytupem, rozpierdolem abyś po oglądnięciu miał wrażenie że patrzysz na coś rewolucyjnego. Dlaczego wydawcy ciągle rozkazują deweloperom którzy mają dużo ambitniejsze pomysły i zamiast spożytkować ten czas na jakiś mechanizm który mógłby chociaż na chwilę zrewolucjonizować rynek? Odpowiedź pisze się sama… mając tyle pieniędzy władowanej w grę, nie ważne że większość pieniędzy zamiast przeznaczyć na samą grę, wolą pchać właśnie w kampanię reklamową musisz dbać o to aby ci się ta kasa zwróciła aby nie ponieść wielomilionowej straty. Wydawcy sobie tak klakulują – aha… skoro Modern Warfare sprzedaje się, no nie oszukujmy się najlepiej ze wszystkich gier, to oni autoamtycznie uzmysławiają sobie aby podążać tym wytartym już schematem aby osiągnąć sukces, aby zwróciło się im z nadwyżką albo przynajmniej aby była jakaś szansa na to. Tak to jest że rynkiem rządzą gracze, a raczej portfele graczy, a skoro ogromna ilość ludzi nadal kupuje Modern Warfare z którymś tam numerkiem, to wydawca od razu ma zielone światło aby robić tak odmóżdzającą rozgrywkę nastawioną na skrypty, ograniczając pole manewru graczowi bo wciąż jest na to popyt! Tych ludzi wciąż bawią tego typu filmowe przeżycia które nawet się nie wysilają aby przemycić autentyzm wojenny bo wszyscy wiemy że to jest do bólu przesadzone, dlatego dopóki ludzie będą głosować portfelem na kolejne części Call of Duty, dopóty ciągle będzemy dostawać tego typu rozrywkę nie najwyższch lotów.
W Call of Duty przestałem grać zaraz po jedynce – po prostu tak mnie usypiała ta gra, z wyjątkiem paru scen że ledwo ukończyłem. Musiałem mózg na jakiś czas wyłączyć aby przebrnąć przez ten nudny jak flaki z olejem i naiwny scenariusz który mnie gówno obchodził ale sekcja skradana przelała czarę goryczy. Dzięki temu mamy teraz w strzelaninach nikomu nie potrzebne, płytkie skradanie się abyś poczuł się cool, jak taki badass który przechytrzył oddział wroga a w rzeczywistości polegasz albo na przewodnik, albo poruszasz się jedyną ścieżką w której gracz ma złudne uczucie, że go znajdą. Dwójka bazowała na tym samym więc nawet nie próbowałem w niego grać, nie wiem… może ja jestem dziwny ale mnie jedynka nie ruszyła. Nie bawi mnie ograniczanie wolności na rzecz filmowości.
Na nowym Modern Warfare postawiłem krzyżyk już od samego początku i okazało się że miałem rację. Tutaj naprawdę trzeba gier indie lub akcji z kickstartera aby coś się ruszyło w tych strzelaninach. Założe się, że jeszcze kilka odsłon Modern Warfare będzie sprzedawało się świetnie a wydawcy jak te ślepe kury będą podążały za królem fpsów który krzyczy że ja jestem hardcorowy, ustaw mi poziom trudności najwyższy to szybko tego nie przejdziesz! Co z tego skoro trudność polega na tym że przeciwnicy nagle nie wiadomo skąd wyłaniają się z ukrycia doskonale wiedząc gdzie jesteś, czujesz się niemal jakbyś strzelał do kaczek, różnica tylko polega na tym że strzelasz do bezmózgiego mięsa ubranego w mundur wojskowy.
Blady, dokładnie tak, wskakujesz w promień i koniec gry. Ogólnie, Black Mesa zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Wygląda, działa, brzmi (bo ścieżka dźwiękowa jest nagrana na nowo, o ile się nie mylę), jak produkt z wielkiego studia. A to zrobili fani! Piękna sprawa :).
Blady, ja nie jestem pewien, ale coś mi świta, że pojawiła się taka informacja, że Nintendo ma za darmo wymieniać/naprawiać gamepady. Sprawdzę to jeszcze.
Wersja Basic to jest psychologiczny chwyt. Bo mając do wyboru troszkę więcej (nie tylko o pamięć chodzi, bo premium na jeszcze jakieś pierdoły w stylu podstawek na pada, itd), troszkę drożej, i jeszcze z grą, to mało kto będzie się decydował na tańszą wersję :). Za to podoba mi się, że Nintendo pozwala na podpięcie dowolnego dysku USB.
Co do gier, to teraz Ubi też bardzo pompuje w tą konsolkę. Już wystawili dwa exy, ZombiU i Raymana. Ciekawy jestem, czy wypuszczą też Watch Dogs. Bo gamepad by do tej gry chyba pasował :).
Jeśli mogę, to zapytam. Słyszeliście że Bayonetta 2 też staje się exem dla Wii U? Gdy ta informacja została ujawniona, przez internety przeszła prawdziwa burza. Co wy na to? Bo ja szczerze mówiąc, nic o tej grze nie wiem, ale też nie rozumiem szumu.
Wydaje mi się, że wiem co jest przyczyną tego, że wszystkie militarne fpsy wyglądają podobnie. Winny jest rachunek prawdopodobieństwa. Bo takie gry, zazwyczaj są produkowane przez wielkie firmy. Taka wielka firma ma przed oczami wykres, na którym widać że gra X (nie mam pojęcia o takich fpsach, nawet nie wiem który się najlepiej sprzedaje) sprzedaje się w milionach, miliardach sztuk, no to krótka piłka. Trzeba zrobić coś co mniej jest mniej więcej równe grze X. Bo skoro X się sprzedało, to nie ma sensu robić czegoś innego. Bo może być lepsze, ale też, co jest bardziej prawdopodobne może być gorsze, więc nie sprzedać się stale. Tak to widzę, na tle na ile rozumiem jak działa ten rynek. Zresztą, pewnie podobny mechanizm odpowiada za to, że na rynku w ogóle zaczęło pojawiać się tyle militarnych fpsów.
Dlatego miło, że jest coś takiego jak Kickstarter, chociaż, czasami wydaje mi się, że ludzie go nadużywają. Wolałbym, żeby jakaś firma zaryzykowała, zainwestowała własne pieniądze, dopiero wtedy pokazała piękną, błyszczącą, wspaniałą grę. To byłby dodoatkowy powód, żeby taką firmę docenić. Za to, że nie bali się zaryzykować. Ale, dobrze, że jest chociaż tak, jak jest. Zresztą, Kickstarter przyczynił się do mody na gry indie, a to bardzo dobrze.
tfu… miałem na myśli Medal of Honor w ostatnim zdaniu ale w sumie nie dziwie się, że tak napisałem. Te gry trudno od siebie rozróżnić :P
Fajna jest ta akcja greenlight steam ale moim zdaniem grubą przesadą jest wpłacanie aż 100 dolarów za same wejście do nominacji :/
Bardzo fajnie, że project zomboid wszedł na steam bo skoro ta gra dalej będzie rozwijana to widzę w niej wielki potencjał na fantastyczną zabawę w przetrwanie, zwłaszcza że zdarzenia dzieją się losowo.
Mam takie pytanie do was, czy są demówki tych gier które wszedły do greenlight bo niestety nie mam jak sprawdzić, mój stacjonarny komputer jest nieczynny przez remont, a na laptopie nie mogę instalować steama bo ktoś sobie nie życzy.
Jak ja bym chciał zagrać w Tenchu: Shadows Assassins z konsoli wii przeniesionej np. na WiiU głównie ze względu na ten pierwszo-osobowy feeling ze skradania, a i słyszałem że gracze byli zadowoleni z tej gry więc chciałbym kiedyś ją wypróbować :)
Zomboid ma demo, a reszta to nie wiem – nie zagłębiałem się specjalnie..
Jak coś, to pełna lista gier którym się udało:
Black Mesa
Cry of Fear
Dream
Heroes & Generals
Kenshi
McPixel
No More Room in Hell
Project Zomboid
Routine
Towns
Były wrzucone w tagi od momentu publikacji poda ;)
Ja bym nie przesadzał z tym narzekaniem na ilość militarnych shooterów na rynku. To trochę tak jakby narzekać na wielość symulatorów piłki nożnej. Zresztą nie ukrywajmy, strzelanki były popularne od zarania dziejów i wydaje mi się, że nikt ani nic (nawet Kickstarter, o czym później) nie zmieni tej postaci rzeczy. Dla mnie dopóki istnieje pewne wyraźne rozróżnienie serii od siebie, to jeszcze nie ma tragedii. Bo co by nie mówić o przemianie pewnych marek na lepsze bądź gorsze, to wciąż w CoDa gra się inaczej niż w BFa, zaś MoH to zupełnie inna para kaloszy niż chociażby RO2. Dlatego dopóki każdy może wybrać coś dla siebie (albo nie wybrać żadnej z opcji, co też jest jakimś wyborem), jest jeszcze OK.
Co do Kickstartera – wg mnie nie ma nawet takiej opcji żeby platforma ta w jakikolwiek sposób wpłynęła na, nazwijmy to, światowy trend tworzenia shooterów umiejscowionych we współczesnych realiach, czy shooterów w ogóle, a to z dwóch względów. Po pierwsze, mimo ogromnych sum przelewających się do kieszeni twórców niektórych projektów, KS wciąż ma bardzo marginalny zasięg odbiorców. Te 50, czy nawet 100 tysięcy darczyńców jest niczym w porównaniu nawet do jednego miliona nabywców, kupujących standardową naparzankę zza osłon, a co dopiero mówić o dziesiątkach milionów nabywców takich BFów czy Codów. Jasne, po zakończeniu projektu z KS gra będzie normalnie sprzedawana, jednak wciąż konkretne liczby są na ten czas nieznane toteż możemy co najwyżej sobie wyciągnąć je z przysłowiowego anusa. Do tego projekty te są na tyle niszowe, że można zakładać, że i tak nie znajdą w większości szerokiego grona odbiorców. Po drugie zaś, w zdecydowanie przeważającej części, projekty growe na KS to po prostu kopie rozwiązań sprzed dekady lub jeszcze dalej. Popatrzmy jakie gry z Kickstartera cieszyły się ostatnio największą popularnością: staroszkolna przygodówka point-n-click, staroszkolny crpg na podstawie gry, której już chyba nikt nie pamięta, staroszkolny crpg, na podstawie gry, którą pamięta już trochę więcej osób i staroszkolny RTS na motywach innego RTSa. Mówiąc prościej: zero innowacyjności, świeżych pomysłów, pewnej dozy niestandardowości (choć ten Planetary Anihilation zdaje się trochę wyłamywać z tego schematu, ale tylko trochę). Można by wręcz zaryzykować stwierdzenie, że gros twórców ogłaszających się na Kickstarterze, robią bardzo podobną robotę do wyrobników od Acti, czy EA, tyle, że w mniejszej częstotliwości. Robią bowiem oni tę samą sztampę, za którą kiedyś byli hołubieni i rozpoznawalni. Żeby nie było, oceniam te projekty tylko na podstawie materiałów, które do tej pory wrzucają twórcy na swoich stronach, więc odnoszę się praktycznie do samych koncepcji gier przez nich tworzonych. I też nie chcę wyjść na jakiegoś hejtera idei Kickstartera, bo wiadomo, że generalnie im więcej gier tym lepiej i przyznaję, że nieporównywalnie chętniej zagrałbym w Project Eternity niż w kolejną i jednocześnie taką samą grę od Bioware’u (co nie znaczy, że obie nie są sztampowe, bo są). Po prostu uważam, że Kickstarter wcale nie przyniesie (jak na razie) takich rewolucyjnych skutków jakich wszyscy by się spodziewali, ponieważ oddziaływanie w głównej mierze na nostalgii przeczy w jakiś sposób temu dążeniu do rewolucyjnych zmian w branży gier.
Ok Teekay, ale my nie narzekamy na BFy czy RO, spokojnie – oba tytuły są bardziej nastawione na multi i w swoim fachu są bardzo dobre. Patrzymy jednak na aspekty single playera w takim CoD czy MoH i trzeba przyznać, że od paru lat wszystko stoi w miejscu. W międzyczasie wyszedł przecież Homefront, który też nie robił ze sobą nic ciekawego.. Zauważ też, że my nie narzekamy jak małe dzieci, tylko staramy się zwrócić uwagę na problem. Nie mniej, sami mamy oczy, potrafimy ocenić co chcemy a co nie i tak jak mówiłem – jeżeli miałbym coś kupować teraz, to była by ARMA2 (lub nadchodząca ARMA3).
Co do Kikstartera: bardzo dobrze powiedziane z tą nostalgią. Fakt, że wiele projektów na tym żeruje, ale nie możemy przecież powiedzieć, że np. taki Wasteland 2 powstaje tylko dzięki nostalgii i nikt poza fanami go nie ruszy. Wiele projektów z KS trafia w niszę rynkową (chociażby takie point n’ clicki) i wiadomo, że staroszkolny fan takich gier na to pójdzie – ale nie tylko dlatego, że go naszła nostalgia, ale również dlatego, że zwyczajnie nie ma teraz w co grać..
No i może rzeczywiście Blady przesadził z tym, że w przyszłości każda gra mogła by być finansowana w ten sposób (spróbujcie sfinansować MGS4 – 60 milionów piechotą nie chodzi ;)).
Hmm, w sumie mój post nie był do nikogo konkretnego skierowany, bardziej został sprowokowany przez pierwszą wypowiedź jaruta. ;p I też nie zarzucam Wam przecież braku argumentów. Sam dostrzegam ten problem powtarzalności (który tak naprawdę tyczy się jednej serii czyli CoD), ale też nie nadaję mu już istotnej rangi. Nie wiem, może to dlatego, że nauczyłem się ignorować wszelkie doniesienia na temat wspomnianych tytułów i po prostu nie przywiązuję do nich żadnej znaczącej wagi. Kolejna gra z serii CoD podbija rekordy sprzedaży? Fajnie, ale to jest jakby poza mną, bo po prostu temat od samego początku mnie nie interesuje. Inna sprawa, że traktuję te wszystkie Call of Duty, Battlefieldy czy MoHy bardziej jako platformy do grania w sieci niż gry singleplayer z jakimś nośnikiem większych emocji etc. Swoją drogą Homefront przynajmniej w tym aspekcie imo zrobił akurat całkiem niezłą robotę. To znaczy nie grałem w ten tytuł, widziałem jakieś migawki i fragmenty gameplayów, ale były takie sceny, które wręcz szokowały i naprawdę pokazywały grozę wojny. Dlatego takiego HF, mimo, że jest oklepany i przy okazji patetyczny do porzygu, doceniam dużo bardziej niż kolejną opowieść pod sztandarem Acti, o dzielnym amerykańskim marines rodem z czeskiego filmu (zabili go i uciekł).
Tak już wprowadzając dyskusję na inne tory: wg mnie gdy mówimy o zbytniej eksploatacji tego schematu tworzenia nowoczesnych strzelanek, tak naprawdę za bardzo demonizujemy właśnie ten gatunek, bowiem problem ten dotyka całej branży gier. Powielanie pewnych rozwiązań, pomysłów, czy wręcz całych settingów a nawet historii, towarzyszy również innym gatunkom gier, może nie w równym stopniu, ale na pewno jest to widoczny (przynajmniej dla mnie) problem. Jednak krytykowanie militarnych shooterów jest łatwiejsze co jest w sumie zrozumiałe, bo głównonurtowy produkt z tego gatunku wychodzi co roku, więc i łatwiej jest o materiał poglądowy. :p
Jeśli już spychamy temat na wszystkie gry to warto zrozumieć iż minęło tyle lat w branży gier elektronicznej rozrywki, że naprawdę trudno o jakieś mechanizmy w grach które nie były kiedyś wykorzystywane – jak nie są bezpośrednią kalką to przynajmniej ma się pewne skojarzenia, że „już gdzieś to gdzieś widziałem”. Nie chodzi tutaj bynajmniej o zjawisko przenoszenia elementów które na stale wpisały się w trendy przy tworzeniu gier bo to nic nowego. Problem w tym że masa gier trzyma się tylko i wyłącznie ściśle określonych elementów gameplayowych – część z nich poszła w złą stronę a część w dobrą, (nie będę się ponownie nad tym rozwodził), i jeśli jakaś gra nie wyłamuje się z tego schematu jest automatycznie traktowana jako „gra bez szału” gdyż nie ma w sobie nowych rozwiązań, chociaż nawet najmniejszych bo choć jest wiele gier które są sztampowe do bólu i prawdę mówiąc nie wiele się od siebie róznią to nie można tak powiedzieć o wszystkich grach gdyż niewielka ilość z nich stara się wprowadzać nowe elementy lub przynajmniej znane z dawnych lat które tak wielkim uznanie się cieszyły, i tutaj temat się rozszerza. Jedni wolą gry nastawione na tryb pojedyńczy, a inni wolą kupować grę tylko i wyłącznie dla multi i nie ma w tym nic złego, naprawdę! Gusta są przecież różne. Niestety często singiel jest traktowany jako coś na doczepkę do multika. Ci co wolą grać w multi a singiel traktują jako bonus, specjalnie się tym nie przejmą bo ich to tak naprawdę nie obchodzi. Dla nich rywalizacja jest najważniejsza, ale co mają powiedzieć fani którzy są nastawieni przeważnie na singiel? W przypadku gier z różnego gatunku bywa z tym różnie ale jeśli chodzi o strzelaniny, najczęsciej singiel w takich grach jest robiony na doczepkę aby spełnić wymogi wydawców który nakazuje developerowi że singiel musi być bo to gwarantuje większy przychody, przynajmniej w ich mniemaniu…
Gracz w strzelaninach nastawiony na fabułę, angażującą rozgrywkę gdzie nie tylko strzela do bezmózgich zombie… nie jest rozpieszczany, i dlatego jest to problem dla takiego gracza który nie przepada za rywalizacją w multiku. FPsy rok w rok są takie same, nie dlatego że wydawane są co roku, chociaż… to też ma pewnie jakiś wpływ na to jak potraktowany jest singiel, ale głównym problemem jest to o czym wspomniałem. Nie dość, że usunęli mechanizmy które angażowały w bitwach to jeszcze wyrzucili wszystko tak abyś nie musiał wysilać swoich szarych komórek w planowaniu szturmu na wrogą bazę, zamiast tego multiplayer ma największą przewagę i to on jest ciągle ulepszany o nowe tryby (ostatnio chwytliwym trybem stał się tryb hordy z Gearsów) i jak to multi, mapy są tam nie rzadko ogromne przez co pozwalają na mnóstwo manewrów taktycznych, za to w singlu czujesz się jak kompletny debil ze względu na to, że co 10 minut masz skrypty na które nie masz większego wpływu a twój oddział udaje że ci pomaga w trudnej sytuacji, nierzadko będąc nieśmiertelny na polu bitwy, nie wspominając już o korytrzowych przejściach… jeśli pójdziesz za szybko lub skręcisz w bok to najprawdopodobniej skrypty się nie wczytają przez co nie pójdziesz dalej przez checkpoint bo nie jest to ścieżka wytyczona przez twórców. Jedyne shootery które wyłamują się z tego obłędnego koła są to taktyczne strzelaniny ale je można policzyć na palcach u jednej ręki, stały się tak niszowe bo wydawca nie wierzy że dzięki nim można osiagnąć sukces.
Wszystko to wina skryptów i sposobów prowadzenia fabuły w shooterach które muszą stawiać za priorytet aby być filmowym przeżyciem z ckliwą fabułką napisaną na kolanie aby gracz się nie znudził oglądając spektakularne akcje, i aby mógł ją ukończyć. Taki mamy teraz trend a gracze już zdążyli się przywyczaić do tego stanu gdyż takie fpsy są na topie co widać na każdym szanującym się portalu growym, widać to też przy ilości komentarzy gdzie redkatorzy zamieszczają jakiś nius o popularnej strzelanine. Nie trudno zgadnąć, że zainteresowanie takimi grami jest spore, toteż wydawcy nie chcą zmieniać tego stanu rzeczy póki wciąż generują zyski. Taki stan rzeczy sprawia ze nie mam ochoty, kupić a co dopiero zagrać w tego typu shooter, no chyba że jest to shooter który nie krzyczy że stawia na realizm i wojenną otoczkę, czy to II wojenną czy też współczesny konfilkt zbrojny.
Mam nadzieję, że nie zanudziłem tym dość długim postem :)