Witajcie! Wybaczcie, że nie udało mi się do was doczołgać w zeszłym tygodniu, ale nawet Orzeł musi czasem skończyć szkołę. W tym tygodniu tylko trzy, ale za to duże tematy, więc wchodźcie, czytajcie, komentujcie i klikajcie w linki. Bo warto.
Menu
- 10 gier obecnej generacji, które nas zawiodły
- Quo Vadis, Microsoft?
- 5 rzeczy, których next-geny nie potrzebują
- 8itHit – Anamanaguchi – Another Winter (Jackal Queenston Remix)
10 gier obecnej generacji, które nas zawiodły
W serwisie Digitally Downloaded.net niejaki Matt Sainsbury opublikował artykuł, w którym wymienił 10 gier obecnej generacji, które zawiodły nas najbardziej. Według jego własnej opinii, oczywiście, a warto zapoznać się z jego opinią, bowiem na liście znalazło się parę głośnych tytułów.
The Cursed Crusade
Autor określił tę grę jako „chcesz ją polubić, ale nie potrafisz”, i to głównie z powodu bugów, beznadziejnego systemu walki i niewykorzystanego potencjału. Szkoda.
Blood Stone 007
Kolejna gra o agencie mimo wszystko popularniejszym od Czterdzieści Siedem. Matt uznał tę grę za „liniową niczym większość nowoczesnych FPS-ów” i w której elementy prowadzenia samochodu są co najwyżej frustrujące.
Resonance of Fate
Przyznam, że o tym tytule usłyszałem dopiero teraz, w momencie pisania tego tekstu. Gra została wydana w ten sam dzień, co Final Fantasy XIII i bynajmniej nie udało jej się wybić ponad sukces markowego giganta.
Amy
Osobiście miałem mieszane uczucia od momentu kiedy usłyszałem o tym tytule, więc mój zawód na niej nie był aż tak bolesny. Natomiast autor tekstu najwyraźniej wiązał większe nadzieje i stwierdził, iż gra nie jest aż tak dobra, jak powinna być.
Alice Madness Returns
Nie miałem w swoim życiu do czynienia z Alicją, może dlatego, że w czasach wydania pierwotnej wersji byłem jeszcze młody i głupi, albo może po prostu psychodela nie przyciągała mnie do siebie w żaden sposób. Wersję współczesną autor tekstu ocenił jako nudną, po prostu. Deal with it.
Shadows of the Damned
Nie grałem, ale Matt tak. I określił grę słowami „przebłyski geniuszu przytłoczone momentami kompletnej porażki”.
Dragon’s Dogma
Kolejny większy tytuł, z obecnego roku, co prawda spodobał się wielu, ale nie Mattowi. Ten zaś twierdzi, że tytuł ucierpiał, próbując być wszystkim dla wszystkich, a producenci mieli zbyt małe jaja, by stworzyć w tej grze coś naprawdę wyjątkowego. Cóż, opinia opinią, moim zdaniem aż tak Dragon’s Dogma zła nie jest.
Kingdoms of Amalur
Mnie ten tytuł ani kiedykolwiek ziębił, ani kiedykolwiek grzał, więc wstrzymam się ze swoją opinią. Dla autora artykułu jest to jednak tytuł, który miał wyznaczać nowe standardy w sieciowych RPGach, a zawodem było to, że nie sprzedał się aż tak dobrze.
Dragon Age 2
Dlaczego ten tytuł jest zawodem, to wszyscy doskonale wiemy z podcastów – chłopaki tyle razy się do niego odwoływali, że nawet ja – kompletny ignorant w temacie Dragon Age’ów – wiem, co z „dwójką” jest nie tak. Po prostu twórcy, tworząc ją, postawili sobie poprzeczkę o wiele, wiele niżej niż przy Dragon Age: Origins i wyszło jak wyszło.
A już ostatecznym gwoździem, który zabił dla mnie trumnę z DA2 w środku, był moment, w którym odsłuchując któryś odcinek podcastu usłyszałem, jak Blady opowiada o NPCu zachęcającym do zakupu DLC. Bravissimo, BioWare.
Władca Pierścieni: Wojna na Północy
Pewnie zostanę teraz zlinczowany przez wielu użytkowników DSP, ale… okres mojej fascynacji Władcą Pierścieni był bardzo krótki. Ba, otarłem się nawet o nienawiść do serii, kiedy filmy Jacksona zaczęły przysłaniać hype na moje ukochane Gwiezdne Wojny, bo premiera „Drużyny Pierścienia” zeszła się mniej-więcej z „Atakiem Klonów”. Trudno więc oczekiwać po mnie zainteresowania grami z tej serii…
Ale na szczęście Matt grał w Wojnę na Północy i rzekł o niej, że to po prostu kiczowata gra akcji, w której w ogóle nie czuć, że jest „Władcą Pierścieni”, a która powtarza po Call of Duty schemat „biegnij drogą, zabij worek przeciwników, dalej biegnij drogą”.
Podziękujmy, kochani, Mattowi Sainsbury’emu za wiedzę, czego mamy unikać. W szczególności, że większość z tych tytułów nie jest aż tak popularna, więc łatwo byłoby wpaść na minę.
Quo Vadis, Microsoft?
Fantomena, gracz z Norwegii, opisał ostatnio w swoim artykule swoje zdziwienie tym, w jaką stronę zmierza Microsoft ze swoim Xboksem. Tym obecnej generacji, oczywiście.
Fantomenę całkowicie zaskakuje fakt, że MS niemal całkowicie zaniechał rynek gier i pozostał przy wypuszczaniu kolejnych multimedialnych aplikacji na swoją konsolę, czyniąc z niej produkt, który ma służyć nie tylko do grania, ale do wszystkiego. Czyżby Microsoft prowadził Xboksa w rubieże sloganów „it only does everything”?
Niezupełnie. Xbox ma to do siebie, że za wszystko trzeba tam płacić. Musisz posiadać abonament Gold, by oglądać filmy na YouTube, mieć dostęp do dem większych tytułów, „otwartych” betatestów czy innych sieciowych usług, jak nieszczęsna gra online. Autor tekstu, jako rasowy Sony’arz (Soniarz?), stwierdza, że Xbox Live Gold w porównaniu do PlayStation Plus jest całkowicie nieopłacalną inwestycją.
Komentujący artykuł zarzucają Fantomenie stronniczość, argumentując, że przecież Microsoft zachowuje większe marki na następną generację. Kochani, ale co z tego? Czy to zmienia fakt, że obecnie gracze Xboksowi mają pełnię powodów, by czuć się zaniedbani? Odpowiedź jest prosta i klarowna – nie.
5 rzeczy, których next-geny nie potrzebują
Pani Sara Swanson z portalu Explosion napisała artykuł, w którym możemy dowiedzieć się, jakich rzeczy najmniej oczekuje po następnej generacji. Niestety, chyba wszyscy spodziewamy się, że większość z tych rzeczy dostaniemy na pewno i producenci będą kładli na nie duży nacisk. Oto one:
5. AR Glasses (okulary)
„Okulary wydają się być niepotrzebnym miedium pomiędzy kosnolą i komputerem, lub konsolą i graczem”
Okulary AR, czyli urządzenia dzięki którym doświadczymy tzw. rzeczywistości rozszerzonej, mają szansę zaatakować rynek gier komputerowych (w szczególności, jeśli wziąć pod uwagę ostatni raport, który wyciekł od Microsoftu). Ja też tego nie chcę. Dla mnie świat, w których muszę zakładać okulary idąc do kina to parodia, a co dopiero, gdy będę musiał oglądać go całego zza szkieł.
4. Wysokie ceny
Jakakolwiek konsola powyżej $400 zostanie prawdopodobnie zlekceważone przez konsumentów, nawet jeśli warte jest każdego grosza
Umówmy się – ceny konsol, szczególnie w naszym kraju, nigdy nas nie uszczęśliwiały, od daty premiery konsoli aż po następne kilka lat. Tak samo nieoptymistyczny scenariusz zakładam na następną generację, niestety.
3. Marność technologiczna
„Kiedy (PS3 i X360) przeniosą się na nowe systemy, prawdopodobnie przesuną granice i pozostawią Nintendo daleko w tyle… znowu”
Cóż, nie da się ukryć, że niedawne porównania grafiki w PS3 i WiiU zrobiły w Internecie delikatny szum, ale spodziewam się, że specyfikacja nowych konsol od MS i Sony również nie będzie jakoś szczególnie wyniesiona pod niebiosa. Pewnie znów dojdzie do sytuacji, że pececiarze dostaną silniki przystosowane do kilkuletnich konsol, a nie obecnej technologii. Tego się obawiam.
2. Nacisk na alternatywne sterowanie
„Ostatniej rzeczy, której potrzebujemy, to Kinect 2 albo PS4 Move”
Nie ma się co oszukiwać, wykorzystanie Kinecta w grach musi jak na razie ograniczyć się do gier tanecznych lub – co najwyzej – sterowania pojazdami za jego pomocą. Również ekrany dotykowe – jak wspomniała Sara – mają tę wadę, że by z nich skorzystać, musimy zasłonić sobie cały widok rękoma / paluchami. Zostawcie nasze pady, klawiatury i myszy w spokoju, na litość Boską, co one wam zrobiły?
1. Centralizacja multimedialna
„Alternatywa dla kabli to dla mnie najgorsza możliwość następnej generacji – choć przyjemna, gracze chcą po prostu grać”
Xbox 720 miałby stać się multimedialnym hubem domowej rozrywki. Musiałby być stale podłączony do Internetu, by móc udostępniać programy telewizyjne, video na żądanie i inne takie. Tak, kochani, Xbox będzie wymagał stałego połączenia z Internetem, nawet, jeśli będziemy chcieli tylko pograć sobie samotnie w jakąś grę bez multi (haha?).
Nie wiem, co jest w tym gorsze – coraz większe kłody pod nogami na nowych konsolach, jak owo wymaganie połączenia z internetem czy technologia blokująca używane gry, czy też może kierunek, w którym mogą podążać konsole – nacisk na kontrolery ruchowe, upraszczanie gier do granic możliwości… Wizja przyszłości jest dla nas, graczy, przerażająca.
Ale nie martwmy się, kochani. Do Neverwinter Nights czy Morrowinda wciąż wychodzą nowe mody, a do Call of Duty 4 serwery będą istnieć wiecznie.
8itHit – Anamanaguchi – Another Winter (Jackal Queenston Remix)
A jakoś tak weekendowo szperałem po Sieci i to wpadło mi w ucho. :3 Posłuchajcie tylko. :)
Zainspirowany artykułem Eagla dostałem Wiatr W Skrzydła (BLADY Y U NO FUNNY ლ(ಠ益ಠლ) ) i piszę co następuje:
Top 10 dużych, cenionych (10/10) gier ostatnich lat, które mnie srogo zawiodły:
10. Uncharted 3
9. Mafia 2
8. Max Payne 3
7. Modern Warfare 2
6. Far Cry 2
5. L.A Noire
4. Batman: Arkham City (eitak mega miodny, ale o kilka poziomów poniżej geniuszu Asylum)
„Kupiarze-Mocarze”:
3. Splinter Cell: Conviction
2. Metal Gear Solid 4
1. Mass Effect 3
Okulary AR od teraz będą mi się kojarzyły wyłącznie z Heavy Rain, a jak każdy gimmick, pewnie na gimmickowaniu by się skończyło.
Microsoft jest zbyt zajęty promowaniem Kinecta, na który do dziś nie wyszedł JEDEN system-seller, by rozwijać się stronę, która by zaspokoiła hardocorowych graczy. To już nawet wiecznie wyśmiewane przeze mnie Wii posiada w ofercie Mario Galaxy, Skyward Sword, Metroid 3 i mnóstwo gier z „poprzednich konsol” do emulowania.
Już przyszedł czas, by spojrzeć prawdzie w oczy, mieli prawie 2 lata Kinecta na rynku i co nim osiągnęli? Udało się zdobyć casualowych graczy zabawnymi party-grami, ale kosztem wyalienowania całej reszty, spowolnieniem rynku gier i utraceniem dawnego wizerunku konsoli. Co roku okłamuje się nas, że hardcorowe gry na Kinecta się zbliżają, że to przyszłość grania. Forza 4 prawie z Kinecta nie używa, w Gearsach do niczego nie jest potrzebny, komendy głosowe w ME3 to żart. Steel Battalion, jedna gra, która mnie nań oficjalnie intrygowała, okazuje się beznadziejna i Kincet w ogóle nie pozwala się cieszyć naprawdę fajnym pomysłem na grę.
Dzięki za umysłowy stymulant, Orle ;) Fly safe.
nie uznała bym tej gry za wyklętą :) Resonance of Fate Mi się bardzo podoba i ta fabuła i postacie :P Pada lizać to znaczy palce lizać miało być :P
Oj Panie Orzel co do Alice Madnes Returns oraz Kingdoms of Amalur zupelnie sie nie zgadzam… Byly to diw swietne gry, i zawsze bede ich bronil :P
Alicja była bardzo ciekawa, fakt pod koniec się już nużyła, ale dwa pierwsze rozdziały to były świetne.
Co do Uncharted 3 Blady to ja myślę, że ludzie po prostu za dużo od niego oczekiwali. Wielu liczyło na taki skok jakościowy jaki miał miejsce pomiędzy U1 ( btw, moją ulubioną częścią ) a U2, no cóż – nie, to nie miało miejsca. Uncharted 3 to według mnie bardzo dobra gra, ale nie lepsza od U2, a w nawet w kilku miejscach gorsza.
Ja wyznaje zasadę, że lepiej mile się zaskoczyć, niż srogo rozczarować, a więc staram się sobie nie robić hypu na jakieś gry, oglądając każdy trailer i każdy gameplay z nimi związany… a o nich zapomnieć, co jest czasem dość trudne, ale opłaca się. Czuję jakąś wewnętrzną radość gdy po kilku latach po premierze kupując w przecenie tę grę, która kiedyś mnie zainteresowała, okazuje się, że jest dobra, tak po prostu. Ale to nie zawsze działa, nie w tytułach, na które wyczekuje się jeszcze nawet nie wiedząc czy kiedykolwiek powstaną. Jakby jutro atlus ogłosił Persone 5, albo valve half-lifa 3, to ja bym wciągał każde, najmniejsze nawet info o tych grach, każde.
Te top 10 zawodów przypomniało mi tylko, że muszę w końcu zaopatrzyć się w Resonance of Fate i nową Alicje. ;)
Ależ kochani moi, ja tylko pośredniczę prasie. :P Sam też bym wrzucił massełę effectełę na szczyt, a FarCry 2 gdzieś w środku. O pełną listę się nie pokuszę, bo tak szybko zapominam o słabych grach, że głowa boli (od tej sklerozy). :P
Ja bym jeszcze dodal do rozczarowan Dragon Age 2 za caloksztalt (szczegolnie mnie to boli bo do.konca wierzylem w te gre) a takze Star Wars the force unleashed II za 3 lub 4 godziny rozgryw
ki.
Pesio, ludzie się na Uncharted 3 nie zawiedli – ja się na nim zawiodłem :) Fabuła była odpychająca, przez pierwsze 1/4 gry totalnie nie wiedziałem, czemu cokolwiek ma mnie obchodzić. W połowie dwójka głównych bohaterów znika i nie pojawia się już nigdy. Jak zwykle ND wycwaniło się i nie pokazało związku Drake’a i Eleny, bo o wiele łatwiej napisać dwuznaczne pseudo-skomplikowane rozmowy niż realistyczny związek dwóch postaci. Próba dodania Sully’iemu charakteru była wciskana nam w gardło, dziwiłem się, że do gry nie dołączono plakatu Sullyiego do całowania za każdym razem, kiedy Drake krzyczy jego imię. Sam gameplay często psuły mega długie i nudne pojedynki, z czego 70% z tych walk nie miało nic wspólnego z fabułą, a służyły jedynie wydłużeniu gry (cała sekcja ze statkiem). Może kiedyś będę miał okazję powiedzieć o Uncharted 3 więcej, na razie – tyle.
„Ja wyznaje zasadę, że lepiej mile się zaskoczyć, niż srogo rozczarować”
A ja za to, odwrotnie. Bo jeśli najpierw się jaram, a potem rozczarowuje, to przynajmniej miło spędzam czas między jaraniem, a rozczarowaniem :).
Ja zawsze tak mówiłem :( Nawet na jednym z podcastów gdzie ciekawie złożyłem zdania ;)
Widzisz Odin, wielkie umysły często wpadają na podobne pomysły!
Ależ Blady, wielu ludzi, których znam Uncharted 3 zawiodło równie mocno. Może nie do końca w tych elementach, które wymieniłeś, ale jednak. Nie jesteś ewenementem. ;) Mnie na przykład rozczarowała sekcja na cmentarzysku statków – była brzydka, nudna i nic nie wnosiła do gry, zwykły wypełniacz, w dodatku średnio grywalny. Ale co gorsze, po co ND w ogóle ruszało sterowanie!? Celowanie wydaje mi się jakieś gorsze, mniej płynne, a funkcja zmiany kamery z jednego ramienia na drugie pod R3 po prostu… zniknęła. WHY
Non, czasami bywa tak, że rozczarowanie jest na tyle silne, że praktycznie zamazuje przyjemność jaką dawało oczekiwanie. Także, to też nie jest takie bezpieczne. :D
Jestem dumny, że udało się przełamać magiczną barierę 10-ciu komentarzy pod czymkolwiek co napisałem, mimo, iż dyskusja toczy się o rzeczy tylko pośrednio związanej z artykułem. Peace. <3
Teraz coś przykuło moją uwagę, Eagle, będzie związane z artykułem.
„Xbox 720 miałby stać się multimedialnym hubem domowej rozrywki. Musiałby być stale podłączony do Internetu, by móc udostępniać programy telewizyjne, video na żądanie i inne takie. ”
To znaczy… że nowy Xbox, będzie PC’tem? Z jednej strony to dobrze, że konsola która służy tylko do grania… ciężko wysnuć z siebie tyle egoizmu, by usprawiedliwić taki zakup :). Ale, z drugiej strony, czy nie znaczy, że będzie mniej gier w grach? Stałe podłączenie do internetu, to idiotyzm pierwszej wody…
Blady, a cóż to za system seller na Kinecta, bo mi chyba coś umknęło?
Eagle, twój artykuł stał się także pożywką do moich przemyśleń nad WiiU, toteż NIE MA LITOŚCI JEDZIEMY DALEJ!!!!111
To jest aż smutne. Naprawdę. Z najnowszego podcastu można dowiedzieć się jak bardzo cenię swojego Gamecuba. Ta mała, niepozorna konsolka przez wieki służyła mi jedynie jako „odpalacz Zeld”, ot, pod koniec jej żywota zawirowało w niej dodatkowo The Twin Snakes. Teraz powróciła zza grobu, a ja po raz pierwszy pokochałem ją silną, szczerą miłością i mam zamiar nadrobić stracony czas.
TYMCZASEM Nintendo, po porażce jaką w oczach wielu było Wii – nie mówie o Nintendo-zombich, którzy kupują wszystko tej marki, ani o casualach, którzy po 3 tygodniach z WiiSports odkładają konsolę do szafy, bo skończył się hype – zapowiada nową konsolę. Już teraz widać, że Nintendo wypuściło rywala dla PS3 i Xboxa 360 w 5 lat po czasie. Wii cierpiało na podobny problem – weźmy bebechy poprzedniej generacji (z Gamecuba), dodajmy gimmick i niech się sprzedaje. Fajnie, Wii miało machanie nunchakiem itd. Co ma WiiU? Grafikę, która nie będzie zachwycała (wstępne opinie developerów, plasujących WiiU gdzieś na równi z PS3) i super drogi pad, którego funkcje równie dobrze może spełniać combo PS3+Vita.
I.just.don’t.get.it.
Zobaczymy jak to będzie, gdy Niny pokaże pełną specyfikację techniczną.
Ja Nintedo lubię, nie na tyle, żeby im płacić jakieś pieniądze na nową konsolę, oczywiście. Ale nie wiem, czy Wii było porażką… Zresztą, to da się bardzo łatwo i w miarę obiektywnie zweryfikować, patrząc na ilości sprzedanych sztuk. I nie demonizowałbym tych „casuali”, bo obawiam się, że oni są sztucznym wytworem, na który zwala się wszelką winę za WSZYSTKO :). Są ludzie którzy się na grach znają, albo nie znają. A ci co się nie znają, to raczej wybiorą raczej bardziej znaną markę, bo mimo wszystko, raczej całkowitym growym ignorantom „Plejstejszyn” szybciej w głowie zapali światełko, niż „Nintendo”.
Patrząc na listę gier, to jest tutaj więcej tytułów które ja DO WANT, niż na ps3 i xboxa razem wziętych. Ale to już jest kwestia gustu i prawdopodobnie tego, że ja nie jestem growym koneserem.
Co do Wii U, to jest Wii na sterydach. O ile grafika Wii czasami była niespecjalnie estetyczna, nowa konsola będzie w stanie ten stan zmienić. Jeśli ktokolwiek liczył na grafikę lepszą, niż grafika tej generacji to był naiwny :). Tak jak Wii było słabe, tak Wii U będzie słabe. Ale, szczerze, widząc co N potrafiło wycisnąć z Wii, przy Mario Galaxy i Zeldzie, oraz co różni producenci potrafią wycisnąć z obecnej generacji… To nastraja bardzo optymistycznie. Co więcej, jeśli sprzęt nie domaga, trzeba będzie kombinować, aby braki ukryć. Być może zobaczymy więcej cell shadingu? Ja akurat bardzo taki styl lubię.
Padlet (gdzieś widziałem w internetach takie słowotwórstwo, chciałbym je wprowadzić i tutaj :) ) mi się podoba. Może Bardzo podoba mi się koncepcja wykorzystania kontrolera, którą którą przedstawia ZombiU, nie wiem czy czytaliście listę ficzerów tej gry. Bo nawet jeśli gra będzie ssała, to lista ficzerów zostanie, będzie się mógł więc zająć tym jakiś bardziej kompetentny producent. Do przeczytania tutaj. W internetach jest też długi gameplay. http://kotaku.com/5916078/zombiu-sprinkles-dead-island-with-a-liberal-dose-of-dark-souls-in-other-words-its-rad
A Sony z Crossplay nie da się porównać Wii U. Vita to dodatek, Padlet to podstawowy kontroler. Producent gier dla Sony może zaniedbać sterowanie Vitą i finalny produkt wcale nie ucierpi, ale ten dla N, musi się przyłożyć. Blady, GBA też można było podłączyć do twojego kochanego Gamecuba. Ile gier z tego korzystało? Chyba tylko Wind Waker jakoś sensownie to wykorzystywał, ale mogę się mylić. Poza tym, to nie jest wada Wii U, że konkurencja prezentuje podobną funkcjonalność.
Wiem, że zbyt się rozpisałem, na taki błahy temat, ale ostatnio nie potrafię pisać zwięźle…
A, z takich nowinek. Absolutny Hit!
Już jutro, w World of Tank, pojawią się brytyjskie człogi!
Wadą WiiU jest to, że konkurencja prezentuje podobne możliwości, bo powstaje pytanie „czemu miałbym kupić sprzęt od N, skoro moje obecne konsole już to teoretycznie potrafią, a grafika będzie podobna”. Fakt, wszystko sprowadzi się do wykorzystania funkcjonalności, czyli jak w przypadku Wii będą to tylko dorbe gry od N, bo cała reszta będzie portami/spinoffami bez polotu i blasku.
Argument ilości sprzedanych konsol odpieram od paru tygodni zawsze w ten sam sposób – Justin Bieber ma najwięcej fanów na Twitterze i może wypełnić cały stadion ludźmi, ale ja jakoś nie śpieszę się na jego koncert. Casual to faktycznie termin wymyślony, właśnie na potrzeby Wii (circa 2007 rok), kiedy to modne było posiadanie Wii w swoim domu – sprzedawano wtedy zestawy z WiiSports itp, ale liczba tzw. „powracających” klientów nie wzrosła, mimo milionów sprzedanych egzemplarzy. Ot, poskakali, poklaskali i się znudzili, żadnych premier gier nie śledzili, a i wyjścia wszelakich Zapperów i desek do fitnessu ich ominęły.
Nintendo cierpi przez swoich „casualowych fanów”, bo badania wykazały, że w USA większość casualowych klientów myśli, że Nintendo 3DS to „tylko” jakaś nowsza wersja zwykłego DS. Stąd analitycy jak opętani powtarzali N, że muszą zmienić nazwę WiiU na coś innego, bo inaczej powtórzy się sytuacja z 3DSem. N jest jednak jak klasztor i swoich dróg nie zmienia. Padlet może i być podstawowym kontrolerem, jednak wygląda na to, że zawsze będzie opcjonalny – już teraz na E3 gry odpalano z użyciem Nunchaków, a i konsola nie będzie obsługiwała więcej niż jednego padletu na razu, zmuszając innych graczy do walki za pomocą zwykłych padów. Biorąc pod uwagę „bitwę o oryginalność”, to mi naprawdę wystarczy mocna konsola „dla graczy”, z wygodnym padem, która działa bezawaryjnie, cicho i posiada bibliotekę fajnych gier, jak i support wydawców. Co do pomysłu, by nowy Xbox służył jako multimedialne centrum obsługujące wszystko – moja mama w takich chwilach mawia „jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego”, a moja mama ma zawsze rację. Tyle ;)
A na boczku – tak, GBA używałem podczas gry w Wind Waker, ale jedynie do robienia zakupów na morzu, jakoś nigdy nie korzystałem podczas eksplorowania lochów, a ponoć jest to zacna funkcja. Trzeba będzie sprawdzić w najbliższym czasie :)
No, z tym Bieberem to mi zabiłeś ćwieka. Prawo Godwina powinno się rozszerzyć, aby obejmować oprócz nazistów i Hitlera, to jeszcze Biebiera :).
Jeśli mogę coś sprostować, to Wii U będzie obsługiwać dwa pady, ale wtedy fps gry będą ograniczone do 30 klatek, więc… Niby można, ale znów technologiczne ograniczenie psuje cały misterny plan.
N ma to do siebie, że robi WSZYTKO ŹLE, ale mimo to i tak im się na końcu udaje. Oni to są takie Nikodemy Dyzmy branży growej. Tak jak chociażby 3DS, po premierze był spisywany na straty, tak dzisiaj daje sobie radę lepiej niż Vita.
Wątpię, żeby ktokolwiek, kto nie ma jeszcze konsoli, zobaczył xboxowy Smart glass i powiedział „Łał! To jest genialne! Do tej pory nie interesowałem się grami, ale teraz, gdy mogę zobaczyć dodatkową zawartość gier korzystając z telefonu z systemem Windows Phone 7, stwierdzam obiektywnie, że muszę to mieć!” :).
Co do domniemanej opcjonalności padletu, wydaje mi się, dużo będzie zależeć od gier. Multiplatformy pewnie ograniczą się do wrzucenia na ekran pada mapki i plecaka, ewentualnie jakieś głupotki z ruchowym sterowaniem, żeby w razie czego, dało się bez bólu grać na procontrolerze. Tak ja to jest z Batmanem Armored Edition, odsyłam do YT bo jest tam sporo gameplay’ów z E3. Ale już takie Nintendo, z całą pewnością nie podaruje i będzie chciało tego padleta wycisnąć do ostatniej kropli ciekłego kryształu z ekranu.
Swoją drogą, co sądzisz o Procontrolerze? Ja raczej nie używam padów, więc się nie znam, ale takie ułożenie gałek, wygląda idiotycznie.
Na Deadly Serious ukazał się niby artykuł, w którym japońcy deweloperzy wypowiadają się, bardzo lakoniczne, warto dodać, o Wii U. Jeden cytat wybitnie mi się spodobał. Pan Keisuke Kikuchi z Koei, stwierdził, że „gamepad stanowi sumę funkcji wszystkich kontrolerów wydanych do tej pory.”