SpoilerAlert Podcast #7


Powracamy po niemal 2 latach z kolejnym wydaniem odcinka o Mass Effect, tym razem części drugiej. Wiele osób prosiło abyśmy nagrali taki podcast i mimo początkowych wątpliwości ostatecznie zgodziliśmy się, że skoro chcieliście – to macie! Niemal 3 godziny na „jednym wdechu”. I nie będziemy ukrywać, to głównie Blady podcast – a to ze względu na wielkie przywiązanie jakim rzeczony redaktor darzy ten tytuł. Co uda się wspólnie wskórać wraz z odinem? Sprawdźmy!

Z przyczyn oczywistych wersji wideo nie będzie ;)

Wersja audio [Pobierz bezpośrednio]
.

Informacje o odin

Staram się utrzymać stronę w jak najlepszej kondycji, oraz być lepszy w tym co robię. Interesuje się grami komputerowymi odkąd tylko dostałem Swój pierwszy komputer, a samym tworzeniem stron internetowych, treścią multimedialną, designem, od około 2003 roku. Tyle tytułem wstępu, na pewno napiszę więcej :)
Ten wpis został opublikowany w kategorii Podcast, SpoilerAlert Podcast i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

24 odpowiedzi na „SpoilerAlert Podcast #7

  1. GMP pisze:

    Proscie a bedzie wam dane. Przechodzimy do oceny tresci ;)

  2. Mroku pisze:

    Jako, że w masiorze dwójce została mi jeszcze do zrobienia misja samobójcza postanowiłem najpierw odsłuchać sobie spoiler o ME1 a tam czytam: „Już wkrótce DualShock poświęcony Mass Effect 2!” :P

  3. Blady pisze:

    Wyszedł? Wyszedł. Bier XD. Niedobra.

  4. Mroku pisze:

    Uff skończyłem dwójeczkę, finał zrobił na nie spore wrażenie, a w szczególności ostatni boss. Dosłownie przez parę chwilą siedziałem z otwartą papą i szeptałem do siebie: what the fuck? :D

  5. Blady pisze:

    Mroku, a przechodziłeś z dodatkami (Lair, Overlord, Arrival, Kasumi), czy na golasa?
    TYMCZASEM
    Tak, odliczając dni do ME3 przyszło mi PONOWNIE uruchomić kampanię ME2 (11 przejście) – i tak, całkiem szybko znalazłem coś nowego, a mianowicie odpowiedź na pytanie, które wiele osób uznaje za „plot hole” – jednak można dokładnie dowiedzieć się, o co chodziło z plagą na Omedze, jaki był w tym cel Collectorów, oraz przyszło mi sprawdzić dialogi w przypadku nie znalezienia asystenta Mordina. Good stuff.

  6. Mroku pisze:

    Przeszedłem z wszystkimi fabularnymi dodatkami, ale bez Arrivala, bo już wcześniej słyszałem, że nie warto się za to brać.

    Ciekawą formę ma ten odcinek, ale chyba nie dało się inaczej skoro ME2 przede wszystkim koncentruje się na kompletowaniu drużyny i zapewnieniu sobie jej wierności. Ciężko mi się odnieść do któregoś z punktów, za dużo materiału na raz, ale powiem tylko, że w ostatnim zadaniu przeżyli wszyscy oprócz Mordina. Dowiedziałem się, że w grze są bugi (wow!), które zabijają Mordina za każdym razem gdy nie damy mu jakiegoś ważnego zadania, np walka z bossem, czy eskorta. Smutno mi też z tego powodu, że nie udało mi się ocalić załogi i że musiałem patrzeć jak Kelly rozpuszcza się na pożywkę dla Zbieraczy. Szkoda, bo wyczytałem, ze ma wrócić w części trzeciej, a tak to pozamiatane mam.

    Ogólnie seria Mass Effect jest w tym momencie czymś czym dla mnie kiedyś był Baldur’s Gate, ogromną złożoną historią, pełną świetnie nakreślonych postaci i relacji miedzy nimi. Naprawdę nie trzeba szczególnie się przyglądać, żeby zauważyć podobieństwa: romanse, całkiem spora swoboda w midgame (tu zbieranie drużyny i misje lojalnościowe, tam zbieranie pieniędzy dla Złodzieji Cienia) i samo poczucie że robimy coś epickiego, ale w towarzystwie osób które mają swoje problemy i potrzeby (no ale to Bioware, więc nie zdziwię się jeśli romanse będą też w nowym Command&Conquer :D.) ME sprawił, że przypomniałem sobie tamte dobre czasy.
    Bo wiedzcie, że jeśli znowu zaczynam zarywać nocki przy jakiejś grze, a w huk czasu tego nie robiłem oraz oznajmiam dziewczynie, że „sorry ale muszę spadać do domu ratować galaktykę”… to wiedzcie, że coś się dzieje :)

    BTW po skończeniu dwójki poczułem taką pustkę, ze zaczynam grać od nowa, od ME1 tym razem kobitką.

  7. Blady pisze:

    W grze nie ma czegoś takiego jak bug, który zabija Mordina – ludzie ubzdurali sobie to, nie mogąc pogodzić się ze stratą tego bohatera :) ogólnie gra bierze pod uwagę, jakich obrońców zostawiamy na dole – każdy ma przypisany jakąś wartość, np. lojalna Tali ma 1, Jacob czy Thane 2 punkty, a lojalny Grunt 4 – a następnie dzieli uzyskaną liczbę „punktów obrony” przez liczbę obrońców. Jeśli więc wysłałeś Garrusa z eskortą ekipy, a na walkę z bossem zabrałeś Grunta i Zaeeda, straciłeś 3 najważniejszych obrońców i wtedy sorry miszczu, przy obronie drzwi ktoś padnie, a w kolejce zawsze pierwszy jest Mordin.

  8. odin pisze:

    U mnie za każdym razem wszyscy przeżyli ;) That’s that!

  9. Mroku pisze:

    A to takie buty, w każdym razie następnym razem u mnie wszyscy zginą :P

  10. Blady pisze:

    Niemal awykonalne, jeśli masz 12 osobową załogę. Jakbym planował cały dzień może by mi się udało ubić połowę :) Poważnie, kiedy chciałem zobaczyć zakończenie ze śmiercią Sheparda stawałem na głowie, żeby przegrać, takie to było trudne :|

  11. Mroku pisze:

    Pewnie wiązało by się to z nie wykonaniem misji lojalnościowych, ale to z drugiej strony bez sensu bo traci się całą esencję gry :D

  12. Blady pisze:

    UWAGA SPOILERY :)

    Oto rozpiska jak i dlaczego tracimy ludzi na ostatniej misji – http://img203.imageshack.us/img203/3025/suisidemissionfinal8.jpg

    W ramach ciekawostki dodam, że gra nie jest przewidziana pod tracenie członków drużyny i logika wtedy leci na łeb na szyję. Przykład – Jacob może SAMODZIELNIE bronić drzwi na dole, bo jego wskaźnik obrony to 2, gra dzieli liczbę obrony przez liczbę ludzi 2/1=2, nie ma mniej niż 2, znaczy nikt nie ginie :) Do tego jeśli mamy cholernie mało osób w oddziale (sprzedany Legion, zapuszkowany Grunt, zabici przy podejściu do lądowania) możliwie jest wysłanie tylko jednej osoby jako „drużyna dywersyjna” i osoba ta przeżyje – u mnie samotny Mordin był w stanie przejść ten etap :) Jego raporty o traceniu krwi są bezcenne.

  13. odin pisze:

    Kiedyś widziałem ten obrazek i umknął mi on nieubłaganie. Super że go podesłałeś :)

  14. Mroku pisze:

    Chwila! W rozpisce figuruje Samara/Morinth? Można ją było zwerbować, bo nie pamiętam?

  15. odin pisze:

    :D TAK! Jedyna rzecz jaką mówiłem że udało mi się zrobić w ME2 przed bladzińskim ;) Możesz ją zwerbować mówiąc jej co szykuje Samara i udaremnić jej starania w trakcie potyczki ;)

  16. Mroku pisze:

    …. Bioware <3

  17. Bizon pisze:

    3 dni zeszło mi na słuchanie, ale w końcu mogę się wypowiedzieć ;).
    Dobrze, że mnie nie było, bo pewnie skończylibyśmy poniżej 4 godzin – a podcast jest cholernie długi nawet beze mnie. Nie mniej, daliście radę i cieszę się, że spoiler jest inny niż poprzednie. Oddział Sheparda w tej części to temat rzeka, a jakimś cudem udało wam się sprawnie opisać każdą postać i mimo, że znam to wszystko bardzo dobrze (choć nie aż tak jak Blady ;D), to słuchało się bardzo przyjemnie – Mission Accomplished.
    Tylko parę dni do dema ME3..

    EDIT: Aha, no i nie spodziewałem się, że uda się wam też omówić dodatki i to tak obszernie ;D

  18. Blady pisze:

    Obszernie o dodatkach? Gdybym ja zaczął opowiadać o Overlord, Shadowbroker i Zaeed Revenge… milordzie :D Drugi podcast by wyszedł z drobnostek które pominęliśmy.

  19. Mroku pisze:

    Do It :p

  20. Stig pisze:

    Panowie, cóżcie uczynili ?
    Przesłuchanie SA o ME pierwszym nakręciło mnie na zagranie w grę Bioware, z którą nie wiązałem żandych pozytywnych wspomnień pomimo ogólego wielbienia przez fanów RPG (30 godzin spedzone z dragon age uważam za najnudniejszy czas spędzony przed konsolą, a w Baldurs Gaten pc zagrałem chyba zbyt późno od premiery).
    Jak postanowiłema tak zrobiłem – skończyłem 1 na pc, jestem w trakcie 2 (przesłuchanie SA w ogóle nie popsuło mi gry, a wprost przecinie) na ps3 z dodatkiem SH, i skreślam dni w kalendarzu w oczekiwaniu na 3.
    Więcej wrażeń i przemyśleń jak skończę grę.
    Pozdrawiam

  21. odin pisze:

    Fajnie, że kogoś zmotywowało :)

  22. Stig pisze:

    O ile przez zmotywowanie rozumiesz przemianę z innowiercy w Mass Effectowego Taliba :)

  23. odin pisze:

    To też jakaś forma ;)

  24. Świdru pisze:

    Mimo iż SA o ME2 odsłuchałem po premierze to jakoś nie miałem okazji go skomentować. Niedawno odsłuchałem po raz drugi i powiem…wow. Sam ME2 przeszedłem 4 razy, z czego 2 czy 3 sołdatem (moje dziwactwo- w świecie, gdzie ludzie potrafią robić niesamowite rzeczy lubię grać klasą, które nie reprezentuje nic wybitnego, a i tak kopie tyłki nadludziom- czyli w większości gier zwykły wojownik czy żołnierz) i gratuluję Blademu tego, że nie ma aż takich problemów z przechodzeniem jako renegat- ja nie mogę się przekonać do grania dupkiem. Jedyną grą, którą przeszedłem jako ten wredny jest KOTOR…cholerne satysfakcjonujące zakończenie to było. I jednocześnie gratuluję tego, że gra już po raz…13? 14? i cały czas czerpie radość z tej gry i znajduje coś nowego. U mnie znajdowanie tych nowych rzeczy blokuje parę rzeczy- ja nigdy nie będę w stanie zabić Wrexa na przykład. Cholernie przyjemny w słuchaniu podcast, podobało mi się szczególnie ile Blady wyciągnął z postaci Mirandy, bo w moim przechodzeniu nie zagłębiałem się w nią (…Wait. That methaphore went somewhere horrible…) i w sumie mi zwisała. Dwie myśli o niej mi dominowały- rozmowa po pierwszym spotkaniu z TIMem „O, Mass Effectowa Królowa Suka” i po misji lojalnościowej „Zaraz, to ona ma uczucia?”. Zawsze ona stała gdzieś w środku…czołówka postaci u mnie wygląda podobnie jak u Bladego z tą różnicą, że zamiast Mirandy była Tali- jakoś nie pałałem sympatią do niej w jedynce, ot siedziała tam, gdzie się nadaje. W dwójce zdecydowanie nabrała charakteru i jej zarówno misja rekrutacyjna (to jaranie się w słońcu+ Kal’Reegar) oraz lojalka należą do moich ulubionych. Thane’a lubiłem głównie za rozmowy z nim, ale miałem uczucie, że jest w tej części bo jest bardzo tragiczną postacią i takie tam i jednocześnie w ataku na bazę zbieraczy jest zbędny- ni do szybu, ni do bańki, ni do dowodzenia, a przy drzwiach wypada średnio. O Jacobie ciężko cokolwiek powiedzieć oprócz tego, że jedyny fajny moment z nim to rozmowa z ojcem na lojalce gdy zdecydujemy o tym, że jego ojciec musi zginąć. Jedyny moment, w którym nasz dobry murzyn błyszczy. W wypadku rezzty wyczerpaliście temat :D. Z dlc olałem LotSB (ponieważ gdy wyszedł to nie chciało mi się grzebać z ustawianiem go by działał+ jakiś czas później wyszedł drugi StarCraft i zacząłem go cisnąć na całego, przez co na jakiś czas straciłem zainteresowanie ME…Arrival podobnie+ posypała się lawina negatywnych recenzji. W sumie ciekawi mnie dlaczego pominęliście Overlorda, bo dla ten DLC był ciekawy.

    W sumie tyle, świetny SA, chyba znów przejdę ME2 jako szturmiarz i spróbuję być choć raz skończonym dupkiem…a póki co I must go, ktoś na forum cda negatywnie wypowiada się o ME2 i musi zamilczeć na amen…

    PS Pierwsze co zrobiłem po zainstalowaniu ME2 to poszukałem w internecie poradnika jest zmienić wersję językową na kinówkę. Jak potem posłuchałem polski dubbing u kumpla to miałem ochotę zamordować każdego, kto uznał decyzję EA o olaniu polskiego dubbingu za koszmarną i niedorzeczną.

Add Comment Register



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>