DualShock Podcast #146


Witajcie! Przed wami 146 odcinek DualShock Podcast. Wyczerpani letnimi przecenami, wkłuwamy kły w najsoczystsze tematy tego tygodnia. Zaczniemy od Sniper Ghost Warrior 2 za 5 euro, następnie kontrowersyjny Rambo i gradobicie wątpliwości, chwilę później Mad Max i lekkie skojarzenia z RAGE. Dwa opasłe tematy na koniec to Grand Theft Auto 5 oraz The Walking Dead: 400 Days. Wersja audio wzbogacona materiałem wideo w środku :) Pozdrawiamy!

Tabela czasowa dla wersji audio prezentuje się następująco:

Sniper Ghost Worrior 2 – 01:11
Rambo the Game – 09:59
Mad Max – 20:41
GTA V – 32:20
The Walking Dead: 400 Days – 46:57
Zakończenie + Outake – 56:58

Wersja audio. [Pobierz bezpośrednio]

Informacje o odin

Staram się utrzymać stronę w jak najlepszej kondycji, oraz być lepszy w tym co robię. Interesuje się grami komputerowymi odkąd tylko dostałem Swój pierwszy komputer, a samym tworzeniem stron internetowych, treścią multimedialną, designem, od około 2003 roku. Tyle tytułem wstępu, na pewno napiszę więcej :)
Ten wpis został opublikowany w kategorii DualShock Podcast, Podcast i oznaczony tagami , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

20 odpowiedzi na „DualShock Podcast #146

  1. Bizon pisze:

    Wersja videło mi się urywa przy pożegnaniu – audio jest git i ma outtaki ;)

  2. Bartuz pisze:

    Hura! Nowy odcineczek, ktory jak zawsze uratuje mnie od monotonności calego tygodnia. Dziekuje Wam! Biore sie za sluchanie :)

  3. odin pisze:

    Hura! Nowy odcineczek, ktory jak zawsze uratuje mnie od monotonności calego tygodnia. Dziekuje Wam! Biore sie za sluchanie :)

    Serce bym oddał, łzy i krew przelał, byle byś ominął monotonność :D

  4. Negative Shock Podcast :D
    Dwie gry zmienione z planety – dobra robota! :)

    Mad Max… Kurde, chciałbym żeby to im wyszło. Bo lubię postapo, lubię jeżdżenie, lubię takie zabawy. Ale, grałem w Just Cause 2. Ta gra była bardzo fajna, ale po dosyć długim graniu straciłem zapał, bo misje były tak bardzo powtarzalne… Bardzo powtarzalne. A świat w Just Cause był przecież bardzo bogaty, więc jeśli w Max Maxie będzie w zasadzie tylko pustynia… Obawiam się trochę.
    A plany napadów będą ograniczone i uproszczone, jestem pewny.

    Ja jestem chyba jedyną osobą na świecie, której nie obchodzi GTA V.
    Plus, przełączanie się między bohaterami podczas walki to głupota, przełączanie się podczas eksploracji ma zbyt długą animację… Miałem jeszcze kilka uwag, gdy oglądałem trailer, ale już zapomniałem o co chodziło. Bo tak bardzo mnie nie obchodzi GTA.
    Nie wiem, chyba po prostu nie przepadam za sandboxami. Co więcej, nie zapominajcie Panowie, że to nie będzie RPG. To będzie gra akcji.
    Ale muzyka z trailera to geniusz.

    The Walking Dead to jest moim zdaniem jedna za najważniejszych gier ostatnich lat.
    Odniosła wielki sukces w cyfrowej dystrybucji. Jednocześnie pokazała bardzo ciekawy model sprzedaży w epizodach (tak, wiem że poprzednie gry telltale też były tak sprzedawane, ale one nie odniosły takiego sukcesu, nie?). Jako jedna z niewielu gier na rynku odważnie przyznawała się do tego, że czas gry jest w zasadzie krótki. Scenariusz gracza angażował, oraz cóż… wzruszał :).
    Co więcej, scenariusz był tak zaprojektowany, żeby gracz mógł podejmować ważne decyzje, które jednak nie przeszkadzały w rozwoju fabuły, bo prowadziły do pewnych momentów kluczowych. Ciężko sobie to wyobrazić jeśli nie graliście, wiem, ale musicie uwierzyć mi na słowo. Albo zagrać – wiadomo. Tutaj chyba jak nigdzie, projektanci połączyli nieliniowość decyzji, z liniowością fabuły.
    Dla mnie TWD wyznacza standard dla współczesnych gier przygodowych. A, jako mały dodatek, 400 days pokazuje, jakie zmiany zajdą między pierwszym, a drugim sezonem.
    „Przygodówkowość” zostanie zredukowana. Bo w 400 days w zasadzie nie było dużo momentów, w których można by se pochodzić i pooglądać i poklikać. Co jest… trochę dobre, ale może być też złe. Momenty chodzone w pierwszym sezonie, często były dodatkowym elementem opowiadającym historię (miejsca bezpieczne, pozwalały pochodzić i niejako „odetchnąć”). Ale, jeśli w drugim sezonie scenarzyści również to dobrze rozwiążą, to będzie… dobrze. Zresztą, wcale bym się nie obraził, gdyby TWD przekształcili w interaktywny film.
    Będzie więcej elementów akcji oraz „aktywnej” rozgrywki. Co uważam za złe wyjście. Fakt, uważałbym to za dobre wyjście, o ile całkowicie zrezygnowali by z możliwości śmierci postaci którą gramy. Bo to strasznie wybija mnie z wczówki, gdy moja postać ginie, a jak muszę powtarzać rozgrywkę. Bo wtedy powstaje taki dysonans, między tym, co ludzkie, a tym co growe. A nie oszukujmy się, nikt nie gra w TWD po to, żeby se pobić zombiaki łomem.
    Z przedstawionych historii, najbardziej podobała mi się historia Shell, bo pewna decyzja, którą byłem zmuszony podjąć, naprawdę sprawiła, że poczułem się źle.

    Co do ceny… ja nawet nie miałem cienia oporu, żeby zapłacić 5 dolców, bo pierwszy sezon kupiłem za grosze w Humble Sale. Należało im się.

    Panowie, to że gra jest krótka, nie znaczy że jest zła. Gdyby pierwszy sezon TWD trwał 100 godzin, nie miałby nawet promila tego impetu, którym w nas wtedy uderzył. Przecież nikt nie mówi, że „film jest słaby, bo trwa TYLKO 90 minut”. O ile czas, w którym gra się gra jest dobrze zagospodarowany, to jest najlepsze wyjście.
    Jeśli chodzi o takie właśnie malutkie gierki, chciałbym wam polecić To the Moon, które można teraz całkiem tanio dostać na Steamowej wyprzedaży… albo w obecnym numerze CDA :).

    Bardzo fajny jam na koniec. Dobrze wiedzieć, że nie macie szacunku do muzyki :).

  5. ChrisAenSidhe pisze:

    Non, pisanie o możliwości podejmowania ważnych decyzji i nieliniowości w TWD to Kilimandżaro s-fi. Proszę Cię… Jaka nieliniowość?? Idąc tym tokiem rozumowania udowodnię Ci, że CoDy są nieliniowe :( Decyzje nie mogą przeszkodzić w rozwoju fabuły bo nie mają KOMPLETNIE żadnego znaczenia. Decydujesz co chcesz, a twórcy i tak robią co chcą. Czy tylko ja tu widzę mega dysonans?

  6. Aż chce się się powiedzieć „Dokładnie!”.

    Dokładnie! :)
    Rzuć że okiem na ten algorytm (ostrzegam – duże obrazki nadchodzą!)
    http://venturebeat.files.wordpress.com/2013/03/the-walking-dead-graph-by-gamesbeat.jpg
    Działa to tak, w zasadzie bez odstępstw:
    Punkt kluczowy>Kilka zmiennych do decyzji>Punkt kluczowy zmieniony zgodnie z decyzjami.
    I to mi się strasznie podoba. Jest nieliniowość, bo możesz wybierać pewne odpowiedzi, możesz działać w ten czy inny sposób, ale zawsze skończysz w jednym momencie (który czasami będzie trochę zmieniony pod wpływem wcześniejszych decyzji, a czasami nie). Ale występuje tutaj takie połączenie stałych punktów, które zdarzają się zawsze, oraz pewnych zmiennych, które mają skutki i konsekwencje, ale zawsze prowadzą do tego stałego punku. Ten aspekt projektu mi się strasznie podoba.
    Bo ja po prostu lubię liniowe przygodówki, jednocześnie lubię mieć wpływ na przebieg tej, jakby nie patrzeć, przygody.
    Czasami potrafię zrezygnować z nieliniowości, na rzecz dobrej historii (seria Blackwell od Wadjet bardzo, bardzo przypadła mi do gustu, a), ale to inna… historia :).
    Wracają do tej nieliniowości, podam taki przykład. Primordia, którą Blady chwalił w jednym, dawnym podcascie, strasznie mnie wkurzyła swoim zakończeniem. Nie będę spoilerował, ale sprowadzało się to do tego, że po prostu wybierałem jedną czynność, z puli możliwych czynności i to prowadziło do zakończenia. Praktycznie nic co zrobiłem wcześniej w grze, nie miało znaczenia.
    WTD jednak mimo że jest liniowe (co lubię), pozwala podejmować mi decyzję, które skutkują zmianami w pewnych momentach gry (niedużymi, ale nie uważam tego za wadę).

    Wydaje mi się, że po prostu mogłem niefortunnie użyć słowa „nieliniowość”, bo ono jednak kojarzy się z sandboxami, być może dlatego cię to zaniepokoiło. :). Wydaje mi się też, że udało mi się to doprecyzować.

  7. Vramiin pisze:

    Ja jestem chyba jedyną osobą na świecie, której nie obchodzi GTA V.

    Nie jedyną, mnie nie obchodzi cała ta seria. Zgadzam się że jest to wyjątkowe zjawisko wśród gier video, ale nie dla mnie. Najfajniej grało mi się dawno temu w jedynkę, jeszcze na starożytnym sprzęcie o postbiurowym rodowodzie. Reszta nie spodobała mi się zupełnie, a już najgorsza była wersja afroamerykańska i teksty „hommies” głównego bohatera. To chyba najgłupsi i najbardziej wkurwiający NPC w całej historii gier video. Gdy ich słuchałem, stawałem się rasistą. Nigdy więcej :) Gorsza od nich jest tylko mała dziewczynka z japońskich gier, która zamiast mówić non stop krzyczy, chyba z GITS na PSP.

    Nie wiem też co gracze widzą w TWD. Zainteresowany fenomenem tej gry trochę poszperałem po necie. Z pozycji kogoś kto nie zna tej gry, wygląda jak kolejny tytuł z zombie, ale tym razem w wersji przygodówki point’n click z elementami głębokiego przeżywania fabuły i moralnego niepokoju. Z powyższego zdania w grach lubiłem tylko przygodówki point’n click i to stare (te z Delphine Software, Simon the Sorcerer i Full Throttle tak btw). Reszta jest womitem. Nie tego oczekuję po grach, zombie mam dość a moralny niepokój lubię tylko w starych skeczach. Głębokie przeżywanie fabuły też nie jest moim ulubionym zajęciem przy konsoli. Czy z takim podejściem jest sens próbować?

  8. Non pisze:

    1.Nie jedyną, mnie nie obchodzi cała ta seria.
    2.Czy z takim podejściem jest sens próbować?

    1. Bratnia dusza! :D
    2. Jako że ostatnio wypisuję tutaj pieśni pochwalne dla TWD, to czuję się zobowiązany odpowiedzieć.
    Otóż, zdecydowanie nie wiem, nie znam się, zarobiony jestem. :). Bo tak, to jest zombie, ale zombie są bardziej tłem, niż motywem przewodnim (zamiast nich można by wstawić, np. inwazję Niemców, i na jedno by wyszło ;) ). Bo tak, to jest w zasadzie point n click, ale z „staroszkolnymi” nie ma nic wspólnego, a często bliżej mu do interaktywnego filmu. Bo tak, jest wciągająca fabuła, która jest też poparta świetnym voice actingiem, oraz mechaniką decyzji, którą jako taki opisałem w poprzednich moich komciach. Więc, może posłuchaj rady Bladego, obczaj pierwszy, darmowy epizod, wtedy zobaczysz, czy to ma potencjał, żeby cię zainteresować.

  9. Mroku pisze:

    Vramiin, Non, dopisuję się, gangsterskie sandboxy są meh. Jedyne i ostatnie GTA jakie ukończyłem to Vice City, ale utrzymałem się tylko dzięki klimatowi, niezłej fabule i Ray’owi Liottcie. Nawet takie Saints Row 3 wciągnęło mnie na dwa wieczory, ale to tylko dlatego, że mogłem sobie pobiegać nago z odinem i straszyć ludzi :D. Potem się odbiłem, bo jednak wolę skondensowany gameplay, a nie takie tam randkowanie, rozwożenie pizzy i inne pierdy.

    Mad Maxy? Ktoś o tym jeszcze pamięta? MIło. Ale gra śmierdzi z daleka chęcią podpięcia się pod premierę filmową, a wiadomo co z tego może wyniknąć. Z kolei RAGE, eh. Ta gra mogła być naprawdę dobra, z początku byłem wręcz zachwycony. Semi-open world, huby z misjami, bardzo ładna grafika, ale z daleka, bo z bliska tekstury wyglądają jak rzyg. Ale tutaj pojawia się słabo zrealizowane strzelanie, a konkretniej brak reakcji na nasze akcje innych postaci praktycznie do momentu śmierci, milion nudnych wyścigów, które trzeba zrobić, żeby pchnąć fabułę dalej. A na koniec sama historia, która kończy się w momencie gdy tak naprawdę zaczyna się coś dziać i to w bardzo kiepski stylu. Po tej grze kult ID Software jako bogów FPS’ów ostatecznie umarł. Nawet nie czekam, na nowego Dooma, bo z przecieków wiadomo, że sami nie wiedzą co zrobić z tą grą i ciągle zmieniają koncepcje.

  10. odin pisze:

    Boston Maseczusets – Mroczan mówi jak jest.

  11. ChrisAenSidhe pisze:

    Dobra, to ja też muszę się do czegoś przyznać. GTA mnie totalnie w ogóle… Każde. Nigdy. Żadne. Zawsze. Bo tak. Ufff. Wyrzuciłem to z siebie! :D
    Sandboxowanie samo w sobie jest jak najbardziej ok. Po prostu jest to filozofia na (naj)wyższych poziomach kreatywności, możliwości i budżetu. Wiadomo, że corridory oskryptowane do bólu są łatwiejsze do wyprowadzenia niż prawdziwie żyjący open world. A skoro ciężko pracujący programiści mają zbyt często problem ze szlifem tunelowanki to jak tu zapanować nad całym światem?

  12. Fajne zrealizowany open world był w L.A. Noire. Był open, ale w sumie nie było sensu po nim ganiać, więc jeździło się od sprawy do sprawy :).

  13. MC'o pisze:

    Kiedy można spodziewać się Spoiler Alerta o Peace Walker?

  14. zab pisze:

    Przyjdzie nam jeszcze usłyszeć albo chociaż przeczytać coś o The Last of Us w Waszym serwisie? Z tego co się orientuję to od 141 odcinka i „oficjalnego dema” tej gry nie było o niej ani słowa (jeśli się mylę poprawcie mnie). W jednym SingleShocku Enslaved Eagle wspomniał nawet, że „ta gra w dużym stopniu skłoniła go do decyzji o zakupie PS3 na sam koniec tej bieżącej ery”, tymczasem niestety nie raczył się podzielić swoimi wrażeniami. Szczerze mówiąc to liczyłem nawet na jakiegoś SpoilerAlerta… ^^

  15. Vramiin pisze:

    Nawet takie Saints Row 3 wciągnęło mnie na dwa wieczory, ale to tylko dlatego, że mogłem sobie pobiegać nago z odinem i straszyć ludzi :D.

    Mnie ta gra się zupełnie nie podobała, jest tam za bardzo przegięte wszystko co tylko można przegiąć, ale każdemu jego – nomen omen – porno :D Nawet coop nie ratował tej gry. Może dlatego że grałem na trzeźwo (JD się skończył), konwencja SR3 zdaje się być stworzona do grania pod wpływem. Ale zanim kupiłem Jacka, gra zdążyła wylecieć z dysku. I nie żałuję, kupiony okazyjnie (40 zł.) TCGR: Future Soldier wessał mnie z butami.

  16. Blady pisze:

    Andrzeju, nie denerwuj się, dzisiaj wraz z Bizonem&Żabą zaczynamy The Last of Us. Yes, taaak.

  17. jaruto pisze:

    Sniper Ghost Warrior jest grą złą i jeśli kogoś nie lubimy to można ją tej osobie polecić ; d natomiast odziwo DLC do tej gry pod nazwą Arctic coś tam daje nam już swobodę w planowaniu i poruszaniu się po mini sandboxowej mapie ale co z tego skoro reszta leży i kwiczy? Mówiłem że ta gra będzie do luftu już przed premierą i miałem nosa, ale z tym Future Soldier to sobie nie wybaczę jak mogłem być tak naiwny xd

    Rambo The Game będzie strzelaniną na szynach z okazjonalnymi sekcjami (podejrzewam, że miernie wykonane) więc nie ma się czym ekscytować. Szkoda, naprawdę szkoda ale tak to już jest z grami na licencji filmowej. Rzadko trafiają się gry dobre na podstawie filmów.

    Hej! Wpadłem na taką myśl apropo kooperacji z innymi w singlu… nawet jeśli nie będize co-op w SP to może multiplayer będzie również oferował napady na banki i jakąś fabułę strikte poświęconą tej profesji przez co będziemy mogli ze znajomymi planować? Jeśli tak będzie to od razu biorę tą część bo tak jak Blady powiedział, nie interesuje mnie to, że możesz jeździć konno czy robić mnóstwo codziennych rzeczy jak granie w piłkę nożna, tenisa, itd.

    Po San Andreas straciłem entuzjazm do tej serii ale jak mi dadzą multi z bankami, więcej… może jeszcze jakieś inne scenariusze: włamywanie się do muzeów aby ukraść kosztowne brylanty albo misja gdzie wcielamy się w podwójnego agenta w więzieniu aby odnaleźć ważnego gostka i zaplanować skrupulatnie ucieczkę z więzienia bardzo dobrze strzeżonego? Coś jak Prison Break anyone? :D Mój Boże… to aż się samo pisze!

    A gdzie Outaki? Meh, ucięło : (

  18. jaruto pisze:

    Rambo: z okazjonalnymi sekcjami skradania się* – miało być.

  19. Mroku pisze:

    jaruto co do Twojego ostatniego akapitu, jest już taka gra, spróbuj Payday: The Heist.

  20. jaruto pisze:

    Miałem przyjemność już grać w Payday: The Heist jakiś czas temu w darmowym weekendzie ;)

Add Comment Register



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>