Xbox 360 Slim – koniec psot?

Xbox 360. Konsola, która przeszła niesamowicie trudną i wyboistą drogę. Patrząc na pierwsze modele tej przedwcześnie wypuszczonej konsoli (niegdyś) next-gen trudno uwierzyć, że dane utrzymać się jej było na rynku. Teraz, po prawie trzech latach przyszło mi wymienić przedpotopowy egzemplarz na najnowsze dziecko Microsoftu – konsolę Xbox 360 Slim.

Artykuł posiada zdjęcia zastępcze. Z braku aparatu musiałem posiłkować się swoją kamerą. Lepszej jakości zdjęcia – SOON.

Przyznam szczerze, że jeszcze nigdy zamówienie konsoli nie wiązało się u mnie z taką dawką emocji. Od Slima wymagałem naprawdę wiele. Jakby nie patrzeć, zdecydowana większość moich narzekań dotyczących konsoli nie wiązała się z płatnym abonamentem, udziecinnionym menu czy brakiem wbudowanych do padów akumulatorów. Tym, co doprowadzało mnie do szewskiej pasji zawsze był niewyobrażalny hałas wydobywający się z obudowy tego wynalazku. Xbox 360 Premium 20 GB, którego posiadałem przez ten długi okres czasu szumiał w sposób tak niewyobrażalny, że dziś trudno mi zrozumieć, jak mogłem wytrzymać w jego obecności. Sprawę w znacznym stopniu naprawiła aktualizacja, która dodała możliwość zainstalowania gier na dysk twardy, eliminując diaboliczny hałas czytnika DVD.  Wtedy jednak na pierwszy plan wysunęła się kwestia ograniczonej przestrzeni na HDD. Wiadomym było, że muszę działać, aby nie stracić resztek swojej świadomości. Potrzebowałem cudu. Ten pojawił się jak na zamówienie. Ukazany na targach E3 model konsoli Slim spełniał niemal wszystkie moje oczekiwania co do konsoli. Kiedy tylko pojawiła się możliwość złożyłem zamówienie i z niespotykaną dawką emocji odliczałem dni do przybycia konsoli.

Jako posiadacz prawie siedmioletniego komputera grać przychodzi mi niemal wyłącznie na konsolach. W swoim życiu zamówiłem Nintendo 64 (którego wymiany na GameBoy Advance żałuję do dziś), PS2 (podstawowy, nie-slim model, który nigdy mnie nie zawiódł i do dziś zapewnia rozrywkę), Gamecube (który był doskonały pod względem technologicznym, ale cierpiał z powodu poronionego designu pada i braku dobrych gier), Xboxa 360 oraz PS3. Nigdy jednak nie czekałem na konsolę z taką niecierpliwością jak na X360 Slim. Czy mając tak wygórowane oczekiwania zawiodłem się wierutnie, czy też przyszło mi tańczyć z radości?

Konsola robi naprawdę świetne pierwsze wrażenie. Wspaniała czerń umiejętnie ukrywa udziwniony design, który sprawia, że konsola wygląda, jakby lekko nadtopiła się od gorąca. Błyszczące wykończenie rogów odciąga uwagę od faktu, że konsola niemal w całości składa się z jednego wielkiego wywietrznika.

Niemal każdy charakterystyczny element designu cechujący poprzednią edycję konsoli został przemieniony. Lekkie obrzydzenie sprawia kratka znajdująca się na górnej części konsoli.

Zajmujący 1/3 konsoli wywietrznik nazwałem Hells Kitchen, bowiem wydobywająca się z niego temperatura z pewnością pozwoliłaby przygotować nad nim posiłek. Zimny dreszcz przyprawia myśl, że te niesamowicie wielkie temperatury do tej pory musiały kotłować się wewnątrz starszych, opancerzonych modeli konsol pozbawionych jakiejkolwiek słusznej wentylacji.

Ustawiona pod telewizorem HD konsola wygląda jednak naprawdę rasowo, agresywnie, zdecydowanie lepiej niż ugrzecznione PS3. W dziwny sposób Xbox  zmieniając jedynie swój design stał się konsolą posiadającą duszę. Pokazał pazur. Przyznam szczerze – zakochałem się. Po raz pierwszy myślę o nim jako „swojej konsoli”, a nie kupie złomu, którą muszę posiadać, jeśli chce mieć możliwość grania w wybrane tytuły. Wróćmy jednak na chwilę do zmian.

Tackę DVD wysuwa teraz maleńki dotykowy guzik, całej operacji towarzyszy dźwięk przybywającej windy. Konsola uruchamia się niesamowicie szybko, na guziku power nie zostają odciski paluchów, które silnie denerwują w przypadku PS3. Cieszy mnie wyjście HDMI, którego nie było w startowym modelu konsoli. Kolejną wielką zaletą jest wbudowany moduł WiFi, który do tej pory trzeba było dokupić za ZNACZNĄ SUMĘ PIENIĘDZY. W przypływie dobrego humoru jednak ktoś w M postanowił zainstalować go w Slim za darmo i chwała mu za to.

Kolejnym elementem odświeżającym mój romans z konsolą jest nowy dysk twardy, którego 250 GB pojemności pozwala mi w końcu cieszyć się z możliwości konsoli, zamiast kalkulować, ile to dodatków do ME2 muszę usunąć, by móc przenieść Conviction na dysk twardy. Dziwi mnie jednak utrudniony dostęp do HDD – czy naprawdę trzeba było chować go za ukrytymi wrotami, wciśniętego między komponenty konsoli?

Lekkiemu redesignowi poddano nawet pad. Jest on czarny, jak w modelu elite, ale teraz obie gałki wykończone są ciemną czarną czernią zamiast standardowej szarości, a centralny przycisk uruchamiający konsolę jest teraz błyszczący do tego stopnia, że można się w nim przejrzeć.

Jeśli chodzi o różnicę rozmiaru to nie jest ona dramatyczna – ot, okrojono parę centymetrów z każdej strony, ubyło też kilka gramów wagi. Ważne jednak, że dzięki nowemu designowi konsola nie wydaje się obciążała, przytłoczona swoją widoczną w poprzednim modelu amerykańskością. Zmianie uległ nawet KLOCEK, czyli jednostka na kablu zasilającym. Zgrabne czarne pudełko zastąpiło perforowane szare nagrzewające się do czerwoności ustrojstwo. Czy można chcieć więcej?

Dzisiaj naprawdę trudno spisać mi rzetelną listę rzeczy, których brakuje w tej edycji konsoli. Tak, denerwują mnie obligatoryjne avatary w menu. Tak, Live powinien być darmowy. Tylko  idioci w dzisiejszych czasach wypuszczają konsole z padami na baterie. Tak, dyski twarde powinny być wymienne z modelami znajdującymi się w laptopach. Nie, nie cieszy mnie brak możliwości surfowania po Internecie. Faktycznie, Kineee to debilny pomysł i chamska kopia Eyetoya, która przywróci na pierwszy plan upośledzonych casualowych graczy, którzy pomału zaczęli znikać ze scen konsolowej. Ale…

To wszystko nie ma znaczenia, bowiem dane mi jest rozkoszować się Mass Effectem 2 granym na naprawdę świetnej, cichej, dobrze wyglądającej konsoli z potencjałem i jest mi z tym dobrze.

Informacje o Blady

Fan ASG, militariów, gier video, filmów, motoryzacji oraz miłośnik tworzenia słów niemalniezwykle brzmiących. Mógłby popełnić samobójstwo skacząc ze swojej pewności siebie na swoją inteligencję. Brutalnie szczery, wierny swojemu skrzywionemu, wiecznie sarkastycznemu spojrzeniu na świat.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Artykuły i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Jedna odpowiedź na „Xbox 360 Slim – koniec psot?

  1. phsx pisze:

    Może w końcu kupię sobie jakąś konsolę bo od sprzedania mojego pstrzeciego minęło już parę latek. Chociaż wybór między iksem a ps3 jest w tej chwili jeszcze trudniejszy niż z 2 lata temu.

Add Comment Register



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>